• » RiderBlog
  • » zmija
  • » Zakup skutera, czyli chwilowy kompromis pomiędzy rowerem a motocyklem
Najnowsze komentarze
oczywisie ze bmw to gufno, i jeszc...
lupa do zdjęcia: Zamyslona Ola Sobotka
oo znam ją
2920 (8)
aktualnie to bardzo "nie" tania za...
Zbycho_Jura do: Każdy motocykl się psuje?
To co wymieniłaś to mi się wydaje ...
Więcej komentarzy
Moje linki

02.05.2008 19:37

Zakup skutera, czyli chwilowy kompromis pomiędzy rowerem a motocyklem

Codzienne kłopoty z przedostaniem się do pracy przez zakorkowane miasto oraz brak prawo jazdy kat. A zmusiły mnie do podjęcia decyzji o zakupie skutera o pojemności 50 ccm. Nigdy nie pałałam sympatią do tego typu pojazdów, jednak wkrótce miało się to zmienić.
Dlaczego nie rower?

Zawsze kiedy myślałam o zakupie skutera wolałam wybrać rower, który na dodatek miałam pod ręką. Większa przyjemność z jazdy, możliwość rozruszania kości - tak niegdyś uważałam, jednak wraz ze zmianą stanowiska w firmie mój punkt widzenia wkrótce miał ulec zmianie. Jadąc pewnego dnia do pracy (właśnie na rowerze), tuż po objęciu nowego stanowiska w dziale handlowym, wypadło mi nieplanowane spotkanie w jednym z Ministerstw, którego na dodatek nie mogłam za cholerę przełożyć. Zdążyłam jedynie wejść do biura, zrzucić plecak, aby za chwilę wsiąść z kolegą z pracy do samochodu i pojechać na owe spotkanie. Na „sali obrad” wszyscy siedzieli pod krawatem, za wyjątkiem mnie, odzianej od góry do dołu w sportową odzież. Nie trudno się domyślić, że nie była to dla mnie najbardziej komfortowa sytuacja w jakiej przyszło mi się znaleźć ;). Wyglądałam bynajmniej niepoważnie i tak też początkowo odbierał mnie mój klient. Na szczęście wraz z upływem czasu kontrahenci skupili się na tym, co mam do powiedzenia a nie w jakim stroju pojawiłam się na spotkaniu. Czasami jednak ciężko jest zatrzeć pierwsze (w dodatku mało pozytywne) wrażenie. Takich spotkań zdarzyło się jeszcze kilka i wkrótce odstawiłam mój rower na dobre. Codziennym środkiem transportu stała się komunikacja warszawska oraz taksówki. O zmoro…

Podróż komunikacją miejską i taksówkami?

Do komunikacji miejskiej można przywyknąć, a raczej nauczyć się z nią żyć. Dodatkowo, jeżeli nie zależy nam na czasie, można ją również nazwać ekonomicznym środkiem transportu i jest to jej niewątpliwa zaleta. Pomijając fakt, że nie mamy wpływu na rozkład jazdy, a także wytyczoną trasę, problem tkwi w.. korkach, które są już na stałe wpisane w poranny i późno popołudniowy krajobraz Trasy Łazienkowskiej w Warszawie. Korków nie ominą również taksówki, które stają się złem koniecznym, kiedy moje powieki rankiem odmawiają posłuszeństwa. W niektórych miesiącach wolałam nawet nie liczyć rachunków wydanych na ten środek transportu a w przypadku mojej pracy był to również nie mały koszt dla firmy. W końcu trzeba było wziąć los w swoje ręce…

Na mojej drodze pojawia się żółta maszkara. Czas na zakup skutera.
Przy okazji dolnośląskiego otwarcia sezonu motocyklowego we Wrocławiu zajrzałam do salonu motocyklowego mojego znajomego. Natknęłam się tam na małą, żółtą maszkarę, która stała sobie w rzędzie innych skuterów. Przymierzyłam się do niej i kilka dni później po rozważeniu wszystkich za i przeciw podjęłam decyzję o jej zakupie. Wkrótce pod biuro zawitało to małe szkaradztwo, czyli Yamaha Giggle. Z czystym sumieniem mogę teraz powiedzieć, że była to właściwa decyzja. Dlaczego?

Nie wymagam dużo od mojego skutera, którego głównym zadaniem jest przewieźć mnie z punktu A do punktu B umożliwiając ominięcie największych korków. Bo cóż wymagać od bzyka, którego licznik zamyka się na max. 60 km/h a pozycja za kierownicą nie sprzyja poczuciu pewności (przynajmniej mojemu). Za zakupem skutera o pojemności 50 ccm niewątpliwie przemawia możliwość podróżowania bez posiadania prawo jazdy, chociaż co poniektórym kierowcom przydałby się odpowiedni kurs objaśniający magiczne znaki ustawione przy drodze, których nie potrafią odczytać. Na Gigglu w przeciwieństwie do roweru mogę podróżować pod kołnierzykiem a jego kufer pomieści mój podręczny bagaż. Ponieważ nie muszę stać w korkach mój czas podróży do pracy skrócił się dwu a nawet trzykrotnie. Niewątpliwym plusem jest również możliwość zaparkowania go pod siedzibami firm klientów, które w centrum miasta często są tłocznie obstawione rzędami samochodów. Oczywiście podróż skuterem nie jest pozbawiona wad, o których nie omieszkam napisać już wkrótce. Pomimo wszystko mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie uda mi się po raz kolejny zmienić środek transportu, jednak tym razem już na ten upragniony.

Komentarze : 3
2010-09-09 09:57:02 morham

Pierwsze wrażenie: jest jak mały Pers (kot). Tak brzydki, że aż sympatyczny. Po bliższym przyjrzeniu - jest uroczy :)

2008-06-08 23:38:35 Żmija

Skandal? Myślisz, że w słowniku ZTM istnieje takie wyrażenie ;)? W korkach skuter sprawdza się wyśmienicie, natomiast kiedy masz do przejechania dłuższą trasę szybkiego ruchu, gdzie samochody jeżdżą z prędkością kilkukrotnie wyższą niż Twoja skuter już nie jest tak funkcjonalnym pojazdem (rozważając np. zmianę z prawego pasa na lewy skrajny aby skręcić w lewo).

2008-06-04 21:24:13 gelo webmaster :)

Żmija, teraz to ja Cię rozumiem dlaczego wolisz skuter od komunikacji miejskiej. Bo to jest skandal, żeby stać w jednym miejscu 15 minut... pomimo tego, że cel naszej podróży jest 500 metrów dalej :/

  • Dodaj komentarz