Najnowsze komentarze
oczywisie ze bmw to gufno, i jeszc...
lupa do zdjęcia: Zamyslona Ola Sobotka
oo znam ją
2920 (8)
aktualnie to bardzo "nie" tania za...
Zbycho_Jura do: Każdy motocykl się psuje?
To co wymieniłaś to mi się wydaje ...
Więcej komentarzy
Moje linki

08.12.2009 01:09

Polskie drogi najbardziej niebezpieczne

Jeszcze do niedawna na liście krajów z najbardziej niebezpiecznymi drogami w Unii Europejskiej można było znaleźć już tylko Rumunię oraz Bułgarię. Po 2008 Polska objęła na niej prowadzenie.

Według ostatniego raportu Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu nasz kraj ma najniebezpieczniejsze drogi w Unii Europejskiej.  Na 17.000 km polskich dróg krajowych aż 86 procent stanowią odcinki o najwyższym poziomie ryzyka a na naszych drogach w 2008 roku było aż 5,5 tysiąca ofiar śmiertelnych.

Mapy ryzyka, czyli które drogi są w Polsce najbardziej niebezpieczne
Na potrzeby badań powstały specjalne mapy ryzyka, z których możemy dowiedzieć się między innymi, które drogi w naszym kraju należą do najbardziej niebezpiecznych. W Polsce najgroźniejsze drogi znajdują się w województwie: lubelskim, świętokrzyskim i podkarpackim. Poniżej zamieszam mapę obrazującą ryzyko na drogach krajowych w Polsce, gdzie poszczególnymi kolorami oznaczono drogi o najmniejszym oraz te o największym ryzyku:

 

Jak możemy przeczytać na polskiej stronie European Road Assessment Programme (EuroRAP), która opracowała mapy ryzyka „Prawie 70% wszystkich wypadków, w których giną ludzie lub odnoszą ciężkie obrażenia ma miejsce na czarnych odcinkach. To właśnie na nich jesteśmy narażeni na dwunastokrotnie wyższe ryzyko bycia ofiarą śmiertelną lub ciężko ranną niż na odcinkach zielonych.” Dodam również, ze raport Rady Bezpieczeństwa Transportu nie obejmował badania stanu nawierzchni poszczególnych dróg w danych krajach. Czy to jednak cokolwiek by zmieniło?

Największe zagrożenia na drodze
Na potrzeby raportu opracowano również najczęstsze przyczyny wypadków. W Polsce największe zagrożenia powodujące wysokie ryzyko są wypadki związane z:
- najechaniem na pieszego i rowerzystę,
- zderzeniami czołowymi,
- zderzeniami bocznymi,
- wypadnięciem z drogi oraz nadmierną prędkością,
- wypadki z motocyklistami,

Motocykliści i motorowerzyści na polskich drogach
O ile wypadki z motocyklistami nie przodują w rankingu największych zagrożeń na drodze to według sporządzonego raportu stanowią one aż 6 % wszystkich wypadków drogowych z ofiarami śmiertelnymi i ciężko rannymi. Ich udział w łącznej liczbie ofiar śmiertelnych i ciężko rannych wynosi 5%. To dużo i według EuroRAP „wskazuje, że w Polsce pojawiał się już problem bezpieczeństwa motocyklistów na drogach.” Tylko co dalej? No właśnie co…

Inicjatywa przyjrzenia się z bliska drogom w Unii Europejskiej z pewnością zasługuje na pochwałę. Zadaję sobie jednak pytanie czy rzeczywiście coś z tego wyniknie czy też dalej w ramach poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach będą stawiane kolejne fotoradary albo prowadzone kolejne kampanie z leżącymi czarnymi workami przy drogach? Ile czasu musi jeszcze upłynąć aby w naszym kraju jeździło się wszystkim bezpieczniej? Na to pytanie nie znamy i zapewne prędko nie poznamy odpowiedzi. Póki co jesteśmy zdani w głównej mierze na samych siebie, a przede wszystkim na nasz rozsądek… Problem tkwi jednak w tym, że nie zawsze zdarzenia na drodze są uzależnione wyłącznie od nas samych.


Komentarze : 24
2010-04-26 19:37:09 tony

śmieszne,bo niby najczęstszą przyczyną wypadków jest duża prędkość a na mapie widać że na najszybszych drogach czyli autostradach jest najbezpieczniej, wniosek jest prosty: zabierzcie niemcom autobahny i po roku nas wyprzedzą o dwie długości w tej statystyce

2009-12-22 12:33:46 arwo

Romeciarz, widocznie ich nie szukałeś. Bo w tym roku szkoleń motocylowych Bychawa/tor kartingowy Lublin było około 10. Na 7 byłem i polecam. Wszystkie te kursy były darmowe, ponieważ byli sponsorzy. Tylko kur* trzeba szukać na odpowiednich stronach, np.:
http://lublin.riders.pl/forum/
a nie narzekać...

2009-12-10 20:55:35 romeciarz

O kursie to sobie pomysle na wiosne/w wakacje, teraz nadchodzi zima, poki nie ma sniegu i mrozu to dojezdzam motocyklem na zajecia, na styczen pewnie i tak przyjdzie go zimowac az do polowy marca. Tak wiec na oszczedzanie przyjdzie czas (aura mnie do tego zmusi) :P A jesli chodzi o sam kurs, to chcialbym szlifowac manewry albo na wlasnym motocyklu, albo na motocyklu o tej samej klasie pojemnosci (czyli 125 ew. 250 ccm - bo na wiosne chce kupic 250)

2009-12-10 12:44:12 beebas

Przepraszam, "Romeciarz" miało być - pierwsze słowo i taki błąd :-) Ech...

2009-12-10 12:38:49 beebas

"Romeciaż" trochę przesadzasz - ludzie na różne kursy jeżdżą nawet po całym świecie i nie jest to jakiś WIELKI problem. Jak Żmijka wspomniała są kursy w weekendy, są także kursy na motocyklach szkoły więc nawet własnej maszyny nie musisz targać - są urlopy, wakacje, długie weekendy i inne tego typu możliwości :-) Naprawdę jak się chce to nie trzeba czekać aż Ci zrobią kurs na sąsiedniej ulicy tylko działać :-) Wykonać kilka telefonów albo maili napisać, zapytać, pogadać - to tylko odrobina wysiłku - dla pasjonata takie "trudności" tylko zwiększają atrakcyjność realizacji swojej pasji a nie są przeszkodą nie do pokonania ;-)
Umówienie się na kilka lekcji z dobrymi instruktorami w dobrej szkole to nie jakiś STRASZNY wysiłek ani GIGANTYCZNE koszty - Lublin z Warszawą ma doskonałe połączenia komunikacyjne (i przez to wcale nie takie drogie).
Dodatkowe zajęcie (nawet i mało płatne), kilka jazd po osiedlu mniej (zaoszczędzona benzyna), kilka piw mniej, rezygnacja z deseru itp a uzbiera się kasa na kursy doszkalające i dojazd - pasja wymaga poświęceń (wbrew pozorom wystarczy drobne ograniczenie przyjemności) :-)
No chyba, że to nie pasja tylko... coś innego ;-)

2009-12-09 23:24:53 Żmija

romeciarz a nie myślałeś o kursach weekendowych, które w tym roku odbywały się m. in. w Modlinie?

2009-12-09 22:05:17 romeciarz

Może u Ciebie w Warszawie sa jakies dobre szkoly jazdy kursy doszkalajace, ale ja mieszkam w Lublinie i nic takiego nie ma. Trzeba sie wszystkiego uczyc samemu, niestety czasem na wlasnych i cudzych bledach. Nawet gleba potrafi czasem wiele nauczyc (oczywiscie jezeli ma sie wiecej rozumu od malpy). I dlatego na pierwsze moto nie powinno sie brac litra, zeby nawet z takiej gleby wyjsc mozliwie calo.
Ja jestem sobie wdzieczny, ze zaczalem od 125 a nie od 500ccm, bo przez glupia babe mogloby mnie juz nie byc. W sytuacjach podbramkowych brak szkolenia daje sie we znaki, ale doswiadczenie (tj. odruchy, dobor predkosci itd.) takze.

2009-12-09 20:05:27 Żmija

Pomysłów na poprawę bezpieczeństwa na drogach z pewnością jest bardzo wiele i Ty siwy86 wspomniałeś właśnie o jednym z nich, czyli odpowiednim przygotowaniu motocyklistów na kursach. Miałam to szczęście, że trafiłam na instruktora, który starał się nauczyć mnie jeździć. Według mnie są w Warszawie dwa ośrodki, gdzie pracują naprawdę doświadczeni ludzie. Zatem był i przeciwskręt, przegazówka, hamowanie awaryjne, "gimnastyka" motocyklowa, jazda endurakiem itd. ... Niestety w większości szkół w Polsce uczą niewykwalifikowani ludzie. O ile mnie pamięć nie myli instruktorem może być osoba, która posiada prawo jazdy A przez trzy lata i skończy odpowiedni kurs. Bardzo często instruktorami są zatem osoby, które z motocyklami na co dzień nie mają tak naprawdę nic wspólnego. Reszty nie trzeba dopowiadać. Nie zmienia to jednak faktu, że istnieją kursy doszkalające, na które każdy z nas może się zapisać i tam doszlifować swoje umiejętności. Wraz z nadejściem wiosny zamierzam się wybrać na właśnie taki kurs. Każdy z nas po zakupie motocykla może również znaleźć bezpieczne miejsce, gdzie będzie mógł zapoznać się ze swoim sprzętem, poćwiczyć złożenia, hamowanie awaryjne itp. Trzeba tylko chcieć.

Ps. Swoją drogą zastanawiam się czy wymiana różnych od siebie zdań i poglądów prawie zawsze musi prowadzić do obrażania pozostałych rozmówców? Heh..

2009-12-09 19:51:49 Jaco

a fakt, kurs to żenada, 16 godzin robienia ósemek na pierdopierdzie którego i tak nikt nie kupi na 1 moto....i tak jak mówisz, ja również o przeciwskręcie nie usłyszałem nic, a miałem zajęcia praktyczne z 3 różnymi osobami , pamiętam że się sam interesowałem różnymi rzeczami i gdybym o nie nie zapytał to pewnie sami by mnie nie nauczyli....
Powinno być zdecydowanie wiecej godzin na mieście , nauką i opowiadanie o różnych zdarzeniach na dordze, jak ich unikać itd, niestety tego niema

2009-12-09 18:54:21 siwy86

Moim zdaniem na poprawę stanu polskich dróg nie mamy wielkiego wpływu. Są jakie są i z tym musimy się pogodzić. Ja myślę że zmianie powinno ulec szkolenie na kat. A. Z tym że ma być zależne od pojemności ok. Ale sam sposób w jaki instruktorzy podchodzą do początkujących motocyklistów powinien ulec zmianie. W moim przypadku ( nie wiem czy u Was jest podobnie) , a było to na początku tego roku, nauka jazdy na moto polegała na opanowaniu motocykla i nauczeniu się tylko tych manewrów które były na egzaminie. Nie było mowy o przeciwskręcie, technice pokonywania łuków czy zawracaniu na określonej długości. To że posiadamy kat. A wcale nie oznacza że jesteśmy najlepsi i że wszystko już umiemy wręcz przeciwnie.
Dla wszystkich tych którzy śmigają na moto polecam lekture obowiązkową
"Motocyklista doskonały" David L. Hough. I bynajmniej nie twierdze że po przeczytaniu będziemy "doskonali". Pozdrawiam.

2009-12-09 16:24:19 warszawiak

Cyt:"Warszawiak sam jesteś tępak, ćwoku. Rzucasz garść truizmów, które wie każdy mądrzejszy od małpy, a zgrywasz Pana Profesora. " Synku co sobie poszczekasz to twoje,aczkolwiek zgodzić się z tobą nie mogę, Niestety nie każdy mądrzejszy od małpy zdaje sobie sprawę z moich truizmów bo gdyby tak było to nie mielibyśmy AŻ tylu kretyńskich wypadków z udziałem młodych szczawików takich jak ty co to uważają że są nieśmiertelni. No tak ,w końcu możecie przydzwonić w tira przy 6 paczkach i nic wam nie bedzie.... ehhh

2009-12-09 15:50:24 Marcin

zenon za to ty odkryles nam Ameryke. Naprawde klapki mi z oczu opadly po twoim wpisie. Zniewazanie kogos kto ma inne od nas zdanie to jest dopiero oznaka tepoty.

2009-12-09 13:22:38 romeciarz

No tak przezywaja "przygody" ale wystarczy taka "przygoda" ze wywalisz sie np. w nocy na rozlanym oleju nawet przy 30 kph w miescie, wylecisz na przeciwny pas ruchu, przejezdza Cie taxi z predkoscia 90 kph i nawet na dawce sie nie nadajesz... Ludzie trzeba miec wyobraznie jak sie jezdzi motocyklem, jazda nim to nie jest gra komputerowa, zycie jest jedno

2009-12-08 23:24:46 zenon

a co do przytaczanego przez ciebie crash testu, to się nim tak nie podniecaj. Jakie 'obrażenia' odniósł manekin? Są dziesiątki filmików, w których są takie zderzenia i jakimś przedziwnym trafem motocykliści żyją. Np taki

http://www.evilchili.com/videos/18409/Motorcyclist_Slams_into_the_Side_of_a_Firetruck

Szybciej niż 60 kmh, walnął jeszcze gorzej niż ten na crash teście i żyje, a co gorsza jest nawet przytomny! Ło Jezu, cud! Matko Bosko Częstochowsko!

Po prostu trzeba uważać i tyle, ale nie róbmy z tego wszystkiego takiego dramatu. Większość motocyklistów miała mniejsze czy większe przygody i żyją.

2009-12-08 23:14:36 zenon

Warszawiak sam jesteś tępak, ćwoku. Rzucasz garść truizmów, które wie każdy mądrzejszy od małpy, a zgrywasz Pana Profesora.

2009-12-08 21:53:33 Memento

200 jak 200 , sądze ze ludzie tyle i więcej jeżdżą tylko czasami i przez parę chwil bo taka jazda raczej byłaby zbyt męcząca na dłuższą metę , ale dla wielu ludzi 150 to prędkość przelotowa i to już widać na trasach... Znajomi przy tej prędkości opla vectre skasowali doszczętnie na latarni, obaj oczywiście skończyli w kostnicy a raczej to co z nich zostało. ........nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć co się dzieje ze ślizgającym się po asfalcie motonitą z prędkością 150km/h na którego drodze stoją drzewa, latarnie, auta i inne ciekawe rzeczy.....Tak i to jest własnie tak jak mówisz bracie, proszenie się o śmierć. Najfajniejsi są ci wielbiący idee : " kto nie ryzykuje ten nie żyje, umierać tylko na moto , umierać dla pasji, motocykle to całe moje życie " i tym podobne. ŻENADA. Owszem motocykle to pasja magiczna wręcz. Ktoś kto nigdy nie jeździł nie ma szansy zrozumieć nas ale nie mówmy ze to absolutnie całe nasze życie i trzeba ryzykować tak wiele .

2009-12-08 21:28:55 romeciarz

100% zgadzam się z przedmówcą, motocykl to
dla mnie nie jest gadżet do zapierdalania w wakacje, ale normalny środek transportu w mieście (ktorym jezdze prawie caly rok, moze poza styczniem i lutym kiedy lod i snieg), który jest bardzo wygodny (niskie spalanie, nie stanie w korkach, brak klopotow z parkowaniem). Naprawde nie rozumiem, jak mozna po polskich drogach jezdzic 200 kph. To wrecz blaganie o smierc.

2009-12-08 15:41:43 Zmorad

Ta mapa wygląda naprawdę makabrycznie, z pewnością jest w niej więcej racji niż niektórzy sądzą.
Znam dość dobrze swoją okolicę i wiem gdzie trzeba zwolnić. Znaki ograniczenia prędkości w naprawdę wielu miejscach są wzięte chyba z kosmosu, są min. drogi gdzie normalnie jadę z prędkością 2x mniejszą niż zakładana (niezła makabra na egzaminie na prawo jazdy). Są też miejsca gdzie znaki stoją tam od czasu remontu i nikt ich nie zmienił po remoncie.
Mapa ta nie uwzględnia wielu zagrożeń jak np. stanu nawierzchni, co dla nas jest też bardzo ważne.

Problem pojawia się w przypadku dłuższej trasy gdzie nieznana droga jest znacznie niebezpieczniejsza niż sugerują czasami znaki.
Świetny artykuł. Pozdro

2009-12-08 13:27:44 warszawiak

dlatego też tym bardziej nie powinniśmy ufać komukolwiek na drodze , Ja tam zawsze staram się tak jechać aby nie mieć nikogo przed sobą ani po bokach...

2009-12-08 13:27:41 warszawiak

dlatego też tym bardziej nie powinniśmy ufać komukolwiek na drodze , Ja tam zawsze staram się tak jechać aby nie mieć nikogo przed sobą ani po bokach...

2009-12-08 13:24:01 warszawiak

Cyt: " Z jednej strony najbezpieczniej jeździć wolno i ostrożnie w obrębie przestrzeni publicznej a z drugiej potrzeba "wyżycia" się czyli tzw. "zapier....nia" " Właśnie tu tkwi problem, ludzie chcą sobie pozapierdalać i nie obchodzi ich wcale to ze nie ma gdzie. Owszem wielu pisze tu i tam ze nie ma torów , że rząd taki nie taki, i to wszystko prawda tylko mam jedno pytanie . Czy to że nie ma my torów w jakikolwiek sposób usprawiedliwia zachowanie wielu motocyklistów?
A szczerze powiem , że widok sportowego ścigacza lub mocnego nakeda z młodym człowiekiem za sterami, jadącego normalnie to jest niestety rzadkość :/ Wręcz widok supersporta i jego właściciela w zajebistym jednoczęściowym kombi napawa mnie obrzydzeniem. Jeżeli im tak brakuje adrenaliny to niech pójdą w okolice stalowej na pradze i poszukają sobie zadymy. Czyż jazda sama w sobie nie jest przyjemnością ?? czy trzeba zamykać szafę żeby poczuć sie "prawdziwym motonitą" ???
Cyt: "Nie wiem czy czytałeś raport na temat wypadków z udziałem motocyklistów. Otóż według badań policji około 60% procent wypadków z ich udziałem nastąpiło z winy kierowców samochodów."- powiem tak, statystyki statystykami, ale podejrzewam że z tych 60% wypadków niby z winy kierowcy było tez w duzej mierze jak nie GŁÓWNEJ spowodowane porażającym przekroczeniem prędkości przez motocykliste. I tak jak sama napisałaś , jazda na motocyklu powinna być znacznie ostrożniejsza niż puszką jeżeli patrzymy pod kątem bezpieczeństwa nas samych. . Co do tego ze wypowiadam się tylko o motonitach to cóż, o kierowcach aut nie chcę nawet zaczynać tematu bo to co się dzieje na drogach woła o pomstę do nieba. Warto zauważyć co tez ktoś już kiedyś napisał ze na motocyklach jeżdżą w większości ludzie którzy to kochają , i rzadko zdarzają sie w tym środowisku przygodne emerytki , babeczki po 40 które nagle wpadły na pomysł ze chcą pojeździć itd itd. Gdyby samochody przyspieszały tak samo ochoczo jak jednoślady to śmiem twierdzić ze strach byłoby postawić nogę poza własny dom...

2009-12-08 12:34:22 Żmija

Jeżeli chodzi o przytoczony fragment tekstu to nie uważam, że jazda jakimkolwiek pojazdem zwalnia nas z myślenia niezależnie od tego czy poruszamy się jednośladem czy samochodem. Jazda na dwóch kółkach moim osobistym zdaniem wręcz zobowiązuje nas do jeszcze ostrożniejszej jazdy. Jak pisałam w swoim poprzednim wpisie odnosząc się do ryzyka jazdy jednośladem "Staram się również to ryzyko minimalizować nosząc odpowiednią odzież motocyklową, dbając o odpowiedni stan techniczny jednośladu oraz opon, a także starając się dostosować moją jazdę do panujących warunków na drodze. To bardzo ważne, aby zrobić wszystko co można, żeby zadbać o swoje bezpieczeństwo na tyle, na ile się da. Czasami jednak i to nie wystarczy. Czasami za nasze, a czasami także i za cudze błędy przychodzi nam słono zapłacić. Niekiedy nawet tą najwyższą stawkę." Większość z nas przekracza prędkość to fakt, jednak to nie dotyczy tylko i wyłącznie motocyklistów, ale ogólnie kierowców. W moim przypadku prędkość maksymalna pojazdu wynosiła swojego czasu 45 km/h, ale pomimo to nie brakowało sytuacji, w których mogło dojść do kolizji, ale na szczęście za wyjątkiem jednej gdy ktoś zajechał mi prostopadle drogę udawało mi się uniknąć. Oczywiście, że i mi nawet przy tych 45 km/h zdarzało mi się popełniać błędy. Były to małe błędy, ale były. Z resztą nie znam ludzi, którzy by ich nie popełniali. Różnica tkwi jednak w tym, że niektórzy mylą "odwagę" z brawurą na drodze i pozwalają sobie popełniać zbyt duże błędy. Abstrahując nieco od tematu ryzyka zauważyłam, że w swojej wypowiedzi koncentrujesz się przede wszystkim na "motocyklistach". Nie wiem czy czytałeś raport na temat wypadków z udziałem motocyklistów. Otóż według badań policji około 60% procent wypadków z ich udziałem nastąpiło z winy kierowców samochodów. Tak czy inaczej uważajmy wszyscy zarówno na siebie jak i innych na naszych niebezpiecznych drogach.

2009-12-08 12:26:34 beebas

Ręce opadają. Z jednej strony przydało by się zaostrzenie przepisów (mam tysiące pomysłów jak to zrobić ale co z tego) a z drugiej strony zaostrzanie przepisów zabija nasze poczucie wolności. Wolności w rozumieniu odpowiedzialności za siebie i innych a nie w rozumieniu "róbta co chceta" :-) Z jednej strony najbezpieczniej jeździć wolno i ostrożnie w obrębie przestrzeni publicznej a z drugiej potrzeba "wyżycia" się czyli tzw. "zapier....nia" tyle, że nie ma za bardzo gdzie. Z jednej strony najbezpieczniejsza jest wegetacja a z drugiej strony najlepiej smakuje życie a z nim związane ryzyko i pokonywanie własnych granic. Z jednej strony stagnacja a z drugiej potrzeba rozwoju. Chyba nie ma złotego środka poza uczeniem od małego odpowiedzialności za swoje czyny wobec siebie i innych - przymus jest tylko chwilowym rozwiązaniem problemu, który narasta i w pewnym momencie żadne nakazy i zakazy nie będą w stanie go powstryzmać przed destrukcyjną emanacją. Dlategeo trzeba stosować i jedno i drugie - i ściśle określone zasady korzystania z przestrzeni publicznej, i miejsca gdzie będzie się można "wyżyć" i "rozładować". Stosowanie wyłącznie samych (coraz ostrzejszych) zakazów i nakazów nie doprowadzi do polepszenia sytuacji tylko do eskalacji sytuacji ekstremalnych. Co se pogadałem to moje - a sytuacja i tak szybko nie ulegnie poprawie. Najszybsze zmiany mogę zacząć jedynie od siebie :-)

2009-12-08 11:21:36 warszawiak

"Problem tkwi jednak w tym, że nie zawsze zdarzenia na drodze są uzależnione wyłącznie od nas samych"

są uzależnione według mnie w jakichś 95 procentach tylko i wyłącznie od nas samych. 5% przeznaczam na przypadki typowego wjechania w nas , w tym jakiś niewielki ułamek na sytuacje w których ktoś nam zajeżdża drogę i naprawdę nie mamy jak uciec.

Niestety mamy pretensje do wszystkich prócz samych siebie, wiele razy można usłyszeć opinie typu, " zapierdalasz 200km/h to jakim cudem ten puszkarz ma cie zauważyc "
i tu każdy normalny człowiek się zgodzić musi.

Niestety jadąc motocyklem musimy sobie zdawać sprawę ze nawet ta dopuszczalna według ustawionych znaków predkość , 50, 60 km/h w niektórych miejscach jest dla nas niebezpieczna i należałoby zwolnić choćby o te głupie 15km.
Często jest sytuacja ze jedziemy prawym pasem a na poboczu samochody zaparkowane jeden przy drugim. Przypierdol w delikwenta który wyjeżdża bezmyślnie na twój pas z prędkością 60 km ... Kazdy chyba widział słynny CrashTEST zrobiony w tym roku i obrażenia jakie odniósł manekin.

Warto przeczytać książkę " motocyklista doskonały" nawet jeżeli jeździsz już parę sezonów zapewniam ze dowiesz się z niej naprawdę wielu ciekawych rzeczy, miedzy innymi to jaka jest różnica miedzy jazdą 60 a 45 km/h . Nie chcę się aż tak rozpisywać ale uwierzcie mi tępaki że jest naprawdę kolosalna.

Często słyszałem teksty typu " jazda na moto to od 100 dopiero się zaczyna" albo " po huj kupować motocykl o mocy > 100 koni i jeździć nim jak emeryt" ... itd itd.
No tak , sportowe szlifiery są do zapierdalania przecież , jak to by wyglądało jakbym swoją yamachą po warszawie śmigał 50-70km/h ???
Dla chłopców - autorów wyżej wymienionych cytatów byłbym lamusem, wieśniakiem, lanserem czy czymś tam innym
Ale tak naprawdę wieśniakiem i lanserem będziesz wtedy gdy będziesz brał takie opinie na serio .
Ja bynajmniej mam na nie wyjebane .

O typach jeżdżących 140 i więcej się nie wypowiadam, mym skromnym zdaniem taka prędkość to na tor i ewentualnie autostrady ale tylko w momencie gdy jest mały ruch.

Droga żmijko
pytasz co z tym naszym bezpieczeństwem?, co z tymi polskimi drogami ?
Ja sądzę że nie ma się nad czym zastanawiać , urodziliśmy się tu, jest jak jest i nic tego nie zmieni, a jak się zmieni to my już stare dziadki będziemy. Wiec zacznijmy lepiej od siebie, zacznijmy jeździć z taką prędkością na jaką nam pozwalają warunki.

Tak apropo przepisów to nowe prawko na A od 24 lat to na pewno krok w dobrą stronę, choć ja bym to jeszcze bardziej zaostrzył.


P.S. Jeżeli sami nie boicie się zrobić sobie krzywdy to pomyślcie o tych którzy być może na was czekają , i martwią się za każdym razem kiedy wkładacie kask na głowę i wychodzicie z domu. Czy wasi najbliżsi nie zasługują na to abyście choć trochę mniej odkręcali manetki ? wasz ojciec i matka którzy harowali na was kilkanaście , kilkadziesiąt lat ? wasze żony, dziewczyny ? a już na pewno jesteście to winni waszym dzieciom...

A jeżeli i w tym aspekcie nie macie ani kszty motywacji aby jezdzić wolniej to kupciie sobie granat , wsadźcie gdzie trzeba i nie psujcie już i tak zniszczonej reputacji motocyklistom tym prawdziwym, mającym szacunek do życia

  • Dodaj komentarz