Najnowsze komentarze
oczywisie ze bmw to gufno, i jeszc...
lupa do zdjęcia: Zamyslona Ola Sobotka
oo znam ją
2920 (8)
aktualnie to bardzo "nie" tania za...
Zbycho_Jura do: Każdy motocykl się psuje?
To co wymieniłaś to mi się wydaje ...
Więcej komentarzy
Moje linki

05.05.2010 22:03

BMW F650GS, czyli pierwsza lekcja pokory

Kiedy dowiedziałam się, że krówka będzie gotowa do odbioru jeszcze przed długim weekendem majowym, miałam ochotę podskakiwać w miejscu jak dziecko, które dostało wymarzony prezent urodzinowy. Pomimo to, towarzyszyło mi wiele obaw, z resztą jak się wkrótce miało okazać całkiem nie bezpodstawnych.

Prawo jazdy mam w kieszeni już od jakiegoś czasu jednak od trzech sezonów moim towarzyszem w przedzieraniu się przez miejskie chaszcze jest Yamaha Giggle, którą przywykłam nazywać żółtą maszkarą. Miało tak pozostać z tym jednak wyjątkiem, że do naszego duetu miał w tym sezonie dołączyć konik o nieco większych gabarytach, który powiózł by mnie w siną dal. Zaczęły się poszukiwania wymarzonego motocykla i dodatkowe szkolenie z techniki jazdy. Niektórzy uważali, że do sprawy podchodzę zbyt poważnie jednakże mając na względzie swoje bezpieczeństwo chciałam (i wciąż chcę) jeździć jak najlepiej. Jednak nie od razu Rzym zbudowano i właśnie o tym będzie ta historia….

BMW F650GS wydawał się idealnym kompanem w podróżach.  Idealnym… tylko czy dla mnie?  Czy teraz? Czy na pierwszy motocykl?

Kiedy zobaczyłam krówkę po raz pierwszy  na widok jej przymrużonego oka uśmiechnęłam się pod nosem. Kiedy stanęłam tuż przy niej moje serce zaczęło bić nieco szybciej. Kiedy emocje już opadły moje czoło zaczęło marszczyć się od myśli, które skutecznie podsuwał głosu rozsądku. Jak do cholery jasnej ja będę tym małym bydlakiem manewrować – pomyślałam przez chwilę. Oczywiście doświadczony motocyklista ma  teraz zapewne  uśmiech od ucha do ucha czytając moje wypociny, ale umówmy się ja nim nie jestem. Podwójna ilość wyjeżdżonych godzin, dodatkowe treningi na szosie i w terenie oczywiście pomagają w jeździe, ale samodzielne przemieszczanie się po mieście to zupełnie inna bajka. Sprawy nie ułatwiał również fakt, że motocykl ten był mi zupełnie obcy i dodając do tego brak umiejętności, jazda nim stanowiła duże wyzwanie.

Pierwsze odpalenie moto i okazuje się, że krówka mruczy do mnie miłym głosem. Po krótkiej instrukcji od jednego z najbardziej aroganckich dealerów BMW (uśmiech) przyszedł czas przejechać pierwsze metry.  Najpierw jednak trzeba ruszyć. Głos panów serwisantów stojących obok „Ojjjj chyba będzie dzwon” wystarczająco pozwala sobie zobrazować jak musiał  wyglądać mój pierwszy start z ich perspektywy. W końcu ruszyłam z miejsca i podążyłyśmy z krówką w kierunku Modlina…

W trasie GS okazał się bardzo komfortowy i wbrew pozorom nie pożerał ogromnych pokładów paliwa (4,1 litra przy jeździe 80-100 km/h). Dzień wcześniej przemierzałam ta samą drogę skuterem i wciąż zastanawiałam się czy to ten sam asfalt, po którym jechałam wczoraj. Być może ktoś zawinął ten dziurawy i w nocy wylał nową nawierzchnię. Żadne nierówności nie dobijały mojego kręgosłupa i w zasadzie czułam się jak w fotelu. Obniżana kanapa sprawiała ,że nie miałam najmniejszego problemu z dosięganiem stopami do ziemi. Wszystko byłoby pięknie jednak jeździć trzeba umieć nie tylko po prostej i nie mówię tutaj o jeździe po zakrętach, które początkowo objeżdżałam na kwadratowo. Największym wyzwaniem (z resztą jak można było się tego spodziewać) były manewry.  Przyzwyczajona do filigranowego skutera , który przy GS’ie spokojnie mogłam przestawić rękoma miałam nie lada wyzwanie z parkowaniem, przestawianiem i cofaniem mojej krówki. W korkach nie próbowałam się nawet przeciskać.  Nie chodzi tutaj o samą wagę motocykla (ok. 190 kg), ale o obycie z motocyklem generalnie i jego gabaryty do których nie byłam przyzwyczajona. Bez wątpienia jest to kwestia umiejętności, które można nabyć, tylko tutaj zaczęło mi się nasuwać pytanie czy aby przypadkiem nie rzuciłam się na zbyt głęboką wodę.

Przez cały weekend biłam się z myślami i doszłam do prostego wniosku, BMW F650GS to wciąż sprzęt dla mnie. Wydaje się dobrym kompanem do podróży w nieznane, tylko chyba jeszcze nie teraz. Przydałoby mi się kilka miesięcy na nieco mniejszym gabarytowo sprzęcie, abym mogła skoncentrować się na technice jazdy i bez stresu cieszyć się przejażdżkami na krówce. Bo czy nie chodzi tutaj o czerpanie przyjemności z jazdy? W głębi duszy po oddaniu krówki wciąż za nią tęsknię, wciąż najchętniej przygarnęłabym ją do siebie, ale rozsądek podpowiada mi, że nie warto kupować za dużych butów tylko dlatego, że za jakiś czas moja stopa może urosnąć (chociaż w to już wątpię). GS padnie moim łupem, to chyba raczej nieuniknione. Jednakże zanim tego dokonam czas rozejrzeć się za nieco mniejszym kolegą na miarę moich umiejętności. Może będzie to towarzysz w nieco krótszych podróżach do nikąd, może i na krótki czas, ale dzięki któremu w niedalekiej przyszłości w pełni będę mogła czerpać przyjemność z jazdy moją wymarzoną krówką.

 

Komentarze : 31
2012-02-20 10:04:19 Żmija

Niestety już nie pamiętam czy owy GS miał obniżane zawieszenie. W swoim G650GS obniżałam natomiast zawieszenie (765 mm dla F 650 GS).

2012-02-18 19:02:43 bmwfan

Czy ten próbny f650 miał obniżone zawieszenie lub siedzenie?

2010-12-07 20:47:53 Kelus

Ja przejechałem w swoim życiu ok 100 km na komarkach, wsk-ach itp. Po 16 latach obejrzałem film 'long way down' i mnie olśniło, że chyba kocham motocykle.

Poszedłem do dilera BMW i wypożyczyłem na 4 dni F800GS. Fakt... jestem facetem, ale niezbyt silnym. Niemniej, nie wyobrażam sobie jazdy innym motorem. To były przepiękne dni.

Uzbierałem 14000 zł i kupiłem od gościa F650GS rok 2003. Odbieram za tydzień. Na to mnie stać. Ale moim docelowym sprzętem będzie F800GS.

Czy postąpiłaś słusznie?
Ja wziąłbym krówkę i koniec. Ale, że Ty się wycofałaś świadczy o sporej mądrości.

2010-12-01 15:37:04 vengosh10

G650gs to nic innego jak stare f650gs (rotax) po face-liftingu :-)

2010-12-01 14:38:06 Żmija

Po sezonie spędzonym wraz z kozą na nauce jazdy przyszedł czas na powrót do GS'a. Tym razem jednak padło na G650GS. Tak czy inaczej uważam, że dobrze zrobiłam wsiadając na mniejszą pojemność i na swój pierwszy motocykl wybrałam 250-tkę :) Co za dużo to niezdrowo...

2010-12-01 14:29:38 vengosh10

Dla kobiet i mężczyzn o niższym wzroście polecam obniżaną kanapę w f650gs, manewry stają się wtedy łatwiejsze. Jeżeli chodzi o f650 na pierwsze moto to dobry wybór. Sam takiego dokonałem (co prawda poprzedni model z silnikiem rotax) i śmiga mi się b. dobrze i komfortowo zarówno w mieście jak i w dalsze trasy. W celu uzyskania szerszych informacji na temat modelu i techniki jazdy na nim polecam forum f650gs.pl

2010-06-14 16:07:54 MSj

Ojoj... a ja myślałem, że może dasz się przekabacić na motocykl, co się serduchem kupuje ;o)

2010-06-11 14:37:14 Żmija

:) Motocykl został już nabyty. Z opisem pierwszych wrażeń chciałam jednak poczekać aż do zrobienia pierwszych 500 / 1000 km :) Moim łupem padła ostatecznie Yamaha WR250R i już wkrótce przedstawię Wam wszystkim moją kozę a także podzielę się wstępną opinią o tym sprzęcie :D Nie zmienia to jednak faktu, że prędzej czy później chciałabym do mojej stajni przygarnąć także GSa.

2010-06-11 14:33:06 metafet

Cześć!
Osobiście też polecam Ci 250. Na niej dużo się nauczysz i dużo Ci wybaczy. Polecam Hondę VTR250 jest zajefajna na pierwsze moto. Zrywna, mało pali, na korki ideał.

2010-05-14 14:58:58 JB

Do "Marty"
Ja już przd kursem u Kulika kupiłem Kawę ER 6N.
A doświadczenie mam z młodości z przed lat: wsk, etz 150.
No i teraz po 3000 km przejechanych uważam że to był świetny wybór.
Nie licząc pierwszych nerwowych kilometrów szybko poczułem sprzęta i czuję sie w miarę komfortowo.
Tak wiec polecam ...nie zapominając oczywiście o pokorze wobec dwóch kół itp.

2010-05-13 18:24:25 LondoRider

Moim pierwszysm motorkiem byla Honda Varadero XL 125cc i jesli chodzi o miasto to jest to motor idealny bo jest dosyc lekki, wyglada jak wiekszosc 500-tek czy 600-tek, pali prawie tyle samo co skuter i jest bardzo wygodny. Predkosc maksymalna nie powala na kolana (w granicach 130km/h) ale umówmy sie, ze jezdzac po miescie nie potrzebujemy z reguly osiagów supersporta :) Teraz jezdze Honda CBF600 i musze powiedziec, ze prowadzi ja sie bardzo podobnie do Baby-Varadero - jest oczywiscie o polowe ciezsza i duzo mocniejsza ale jesli chodzi omanewrowanie w korkach to roznice miedzy jej mniejsza siostra a nia sa prawie niezauwazalne.
P.S.
A na GS-a tez mam chrapke pod katem dalszych wypraw :))

2010-05-12 20:46:49 Ewka

Żmijka, ja uważam tak samo. Jeśli czujesz się mało pewnie na GS'ie to chociaż na kilka miesięcy 250'ka będzie idealna. Ja póki co z mojej kawki jestem bardzo zadowolona :) co prawda wiem, że preferujesz enduro, aleeee...nie zniechęcaj, spróbuj i zobaczysz, że będziesz się na niej dobrze czuła. Też przecież wcześniej miałam enduro i nie wyobrażałm sobie jezdy na innym motocyklu, ale ninja jednak mi przypasowała i jakoś lepiej mi leży :) Pozdrowionka

2010-05-11 14:35:32 patryk83

Czytam o tych manewrach to sobie przypominam jak parkuje swoją Honde CBR 600 F4i do garażu. Niestety nie mam asfaltu na ulicy, ba nawet kostki czy żwiru :>, aktualnie to piasek albo błoto i muszę tyłem wjeżdżać na podwórko i ostatnio z dobre 5 minut męczyłem się z moto żeby go wepchać(tyłem) pod garaż bo z piachu nie mogłem go wyciągnąć a, zmęczyłem się nieźle przy podrywaniu go do tyłu i wciskaniu hamulca żeby nie zjechał na dół znowu. Do tego 10 pracowników drogowych patrzyło na mnie z uśmiechem na twarzy ;p a mam 188cm wzrostu i słaby nie jestem a moto ze 2 stówki wazy :)

Ta Honda to mój pierwszy motocykl jak zaczynałem to jeździłem nim strasznie wolno a zakręty to był dopiero wyczyn :) teraz to już bardziej na luzaku.
Myślę, że do GSa byś się przyzwyczaiła i nie wydawałby się nieodpowiedni ale i tak gratuluje rozsądku przy wahaniu się z zakupem.

Pozdrawiam

2010-05-10 23:03:43 Żmija

Parcek czytałam Twój komentarz z wielkim uśmiechem na twarzy :) Widzę, że mamy podobne podejście do "rozpieszczania" swoich sprzętów. W kufrze mojego giggla przywykłam wozić zapach do samochodu, często jeździmy razem na myjnię i regularnie zaglądamy do serwisu. Wracając do tematu krówki, jak już wspomniałam, nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Niedługo pojawi się kolejna okazja do obcowania z GS'em, z czego się niezmiernie cieszę. W międzyczasie oswajam się z terenem na endurakach i rozglądam się nad jakąś 250-tką na miasto. Ps. Wybierasz się być możne na BMW GS Challenge albo BMW Motorrad Days?

2010-05-10 22:44:24 Parcek

Jeśli mogę coś dodać: ja zacząłem swoją przygodę z moto od Byczka - tj. większego brata Krówki a mam 175cm...i wysokość (a raczej jej niedostatki) była i czasem jest problem jednak przesunięcie ciężaru ciała na podnóżek czyni cuda:)
Ujeżdżam go już prawie 2 lata (pierwsza podróż:Berlin-Gdańsk....to były emocje:))i nie żałuję, że nie zaczynałem od 250tki bo: środek ciężkości w tego typu maszynkach jest przesunięty dużo wyżej od sprzętów potocznie zwanych miejskimi a niżej od błoto bagiennych.
Oswajanie się ze sprzętem trwało dobre 3 miesiące i było to jak w związku poznawanie nowego partnera (-rki) i nie żałuję tych 3 miesięcy bo moja miłość do maszynki trwa do tej pory i ogranicza się tylko do karmienia i obsypywania sprzęcika prezentami:)))
Cokolwiek nauczysz się na innym sprzęcie będziesz musiała zaadoptować do Krówki więc szkoda czasu na środki zastępcze - niemniej to Twój wybór.
Szacunek do maszynki jest jednym z najważniejszych kryteriów zdrowego rozsądku i szans przeżycia na jezdni i poza nią, ból zawsze pojawia się parę sekund po myśli: ooo już umiem, proste!!!
Boję się mego Byczka (Pszczółki), mam do niego duuży szacunek i wiem, że jeszcze się będe dużo uczył i cieszy mnie to bo każdą wolną chwilę chcę sie cieszyć jazdą i nauką jazdy na nim.
Co do korków, Krówka jest jednym z najlepszych sprzętów na miasto, poziom lusterek pozwala spokojnie ominąć lusterka puszek z wyjątkiem SUVów, transporterów i Vanów, na mniejszym sprzęcie jest to dużo trudniejsze.
Szerokości i jak najszybszego powrotu na Krówkę:)
Miłość wymaga poświęceń:)))

2010-05-07 19:38:47 msj

msj właśnie u Tomka Kulika odbywałam kurs na prawo jazdy a teraz się doszkalam [...] ale uwierz mi, że to troszkę inna bajka jeździć z Tomkiem po mieście [...]

Tomek po mieście - za wszystko inne zapłacisz kartą Master-Card ;-)

2010-05-07 16:31:37 edek z krainy kredek

aha i jeszcze zapomniałem o najważniejszym :P dzięki za pomoc w orientacyjnym określeniu gabarytów Twojego potworka :D

2010-05-07 16:28:35 edek z krainy kredek

ja swoją przygodę rok temu zacząłem z yamaha fzs 600 fazer, pierwsze moto i muszę przyznać, że początki były bardzo trudne, masa motocykla, brak doświadczenia, ale za to cały czas czułem ( w sumie dalej czuje :) ) strach i pokorę, i uważam, że jeśli nie jest to paraliżujące przerażenie to jest to dobre. Skutecznie studzi gorącą głowę :) i wzmaga uwagę na drodze. Niektórzy wychodzą z założenia, że jak kupią sobie gs'a 500 na pierwsze moto to mogą nim pruć ile wlezie bo to przecież idealne moto na początek i wybacza dużo błędów;) mimo wszystko to fajnie, że jednak mierzysz siły na zamiary:) gratuluje sprzęta i życzę żeby jak najlepiej Ci służył, i żebyś jak najwcześniej poczuła się na nim pewnie :)

2010-05-07 15:59:13 Żmijka

msj właśnie u Tomka Kulika odbywałam kurs na prawo jazdy a teraz się doszkalam. Dosiadałam 500-tlki GS'a, Hondy XL250, Yamahy YBR, teraz KTM'a 250 EXC, ale uwierz mi, że to troszkę inna bajka jeździć z Tomkiem po mieście i na placu, a być zdanym wyłącznie na siebie, niezależnie od sytuacji, pogody etc. Tak czy inaczej jakaś 250-tka (może WR'ka) a za niedługo GS-ik. Jeżeli ktoś czuje się na siłach dosiadania większego moto tuż po zdaniu prawka to czemu nie... ja jedynie przedstawiłam mój punkt widzenia :) Dla mnie jazda krówką już teraz oznaczałaby koncentrację nad ogarnianiem motocykla a nie zaś koncentracji nad techniką jazdy nim, a tego właśnie wolałabym uniknąć.

2010-05-07 15:35:18 msj

Co do rad p.t. 250...

Prawko w kieszeni mam od kilku tygodni, więc specem się nie czuję...

ale...

U Kulika, czy w Promotorze jeden z pierwszych motocykli jaki dostajesz do jazd to 500ccm - więc nie wiem, czy bać się 650...

Natomiast popieram idee doszkalania (nieważne, czy kupisz 250, 500, 650, 1000, czy 1500). Po 20h to my guzik umiemy, a nie jeździć na motocyklu :)

Pozdrawiam,
Mrek

2010-05-07 12:28:32 slusar_o2

no i o to właśnie chodzi. O przyjemność jazdy, a nie strach, że się przesadzi w zakręcie, i skończy w rowie.

2010-05-07 08:18:24 skutermaniak

brawo brawo , tak trzeba z pokorą , masz dużo odwagi opisując swój pierwszy raz !!! (na motocyklu hehehehe oczywiście) , ilu tych "twardzieli"
przyznało by się do chwilowej "porażki" , zdobędziesz doświadczenie i będziesz śmigać krówką jak się patrzy, czego Ci życzę .

2010-05-06 10:55:56 bobmarlej

Podpisze sie pod tym co powiedział "Kokersi", skoro nie czujesz sie pewnie nie ma co sie napinać. Pomimo to zdaje sie ze ta maszynka pasuje jak ulał. A co do urody moto to wiadomo o gustach sie nie dyskutuje, mi sie tez podoba.( bo już uroda włascicielki nie budzi takich wątpliwości ;] ) Pozdrawiam

2010-05-06 08:16:31 adu

Marty, może najpierw wybierz się na jazdę testową i zobacz czy to na pewno TO. Taka przejażdżka nic nie kosztuje, a pozwoli określić czy upewnić nas w swoich zamierzeniach.
Żmijka - super tekst! Mam nadzieję, że dzięki Twojemu opisowi niektórzy zastanowią się czy warto przedkładać siły nad zamiary. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, lepiej dozować sobie stopniowo moc motocykla, nabierać umiejętności by być coraz to lepszym jeźdźcem i kiedyś pozwolić sobie na to nasze upragnione i wyczekiwane MARZENIE....

2010-05-06 02:17:21 Marty

Za miesiąc mam kurs i egzamin na prawko i też mam zamiar przesiąść się ze skutera 50cc na motocykl 650cc (kawasaki er-6f). Po przeczytaniu Twojego wpisu mam obawy ale jednak zaryzykuję. Jak to u mnie w pracy mówią: sprzedaż zależy w 70% od Twojego nastawienia...wiedza i umiejętności to reszta

2010-05-06 00:25:12 Żmija

Mam 170 cm wzrostu :) Co zaś się tyczy krówki, jak już wspomniałam we wpisie, wydaje mi się wspaniałym kompanem do podróży (jeżeli masz w planach dalsze podróże warto pomyśleć o dłuższej szybce). Nie zmienia to jednak faktu, że powinnam się jeszcze troszeczkę doszkolić i popracować nad techniką jazdy.

2010-05-06 00:09:23 edek z krainy kredek

Ile masz wzrostu? na zdjęciu widać, ze motocykl pasuje idealnie. musisz się trochę wjeździć, wyczuć go i będzie git majonez jak to teraz młodzież mawia ;) o wzrost pytam nie bez powodu ponieważ sam nim nie grzeszę :) a właśnie zastanawiam się nad zakupem gs'a póki co nie miałem okazji się przysiąść do niego więc jestem cholernie ciekaw :)

2010-05-05 23:12:17 Żmija

Na tą chwilę pojeżdżę jakąś 250-tką i za jakiś czas ponownie dosiądę GS'a. (zapewne prędzej niż później) Jeżeli stwierdzę, że jestem w stanie go ogarnąć, krówka trafi do mojego garażu na stałe. Co zaś się tyczy jej wyglądu to rzecz gustu. Mi tam się podoba :)

2010-05-05 22:42:54 rotua

Paskudny jest ten motocykl... Jeśli masz go kupić, to poczekaj aż go zaprojektuje ktoś, kto nie używa jedynie ekierki do tworzenia projektów... A co do ogarnięcia, jak sama napisałaś na początku - Nie od razu Rzym zbudowano - myślę że powinnaś pojeździć nim trochę więcej, a pewne bariery znikną i nawet nie zauważysz kiedy.

2010-05-05 22:37:59 pz

bez jaj, dziewczyno! na zdjeciu widac ze gabarytowo jest dla Ciebie w sam raz. troche wiary w siebie!

2010-05-05 22:35:09 kokersi

Jesli nie masz problemu ze zbywaniem motocykli wybierz 250. Pewnie każdy ci odradzi, ale tego czego nauczysz się na ćwiartce nie nauczysz się tak latwo na duzym moto. Nie tylko jazda ale i manewrowanie i parkowanie są po prostu łatwiejsze. I szybko zobaczysz, że ta 250 już się kończy i czas na wiekszą sztukę.

  • Dodaj komentarz