24.07.2010 21:44
Zaklęta w czasie
usłyszę jak pracuje jej
silnik, kiedy na nią nie wskoczę, wszystko w zasadzie wydaje się
być w normie. Jednak z chwilą, kiedy zaczyna pomrukiwać sobie
ospale, kiedy zapinam kask, zakładam rękawiczki i wrzucam
pierwszy bieg , przenoszę się w zupełnie inną rzeczywistość. To
chwila, kiedy przestają mieć znaczenie jakiekolwiek
problemy, praca, czy chociażby stos garnków
oczekujących na zmycie. Nie liczy się właściwie nic, a jedyną
rzeczą, na której zaczynam się w pełni koncentrować
to jazda i czysta przyjemność jaką z niej czerpię. Jestem
ja, koza, a w zasadzie to my i droga. Jedziemy razem, przed
siebie, najczęściej bez celu. Mijamy kolejne skrzyżowania,
zostawiamy za sobą kolejne osiedla i domy. Kiedy całe
miasto pogrążone jest w śnie, mi wydaje się, że właśnie obudziłam
się do życia i żyję jego pełnią. To właśnie ten moment, w
którym czuję, że żyję. Dopiero kiedy zsiadam z motocykla,
przekraczam próg drzwi od mojego mieszkania, odkładam kask
na półkę i padam na łóżko, dopiero wtedy, zaczynam
odczuwać zmęczenie. Pomimo to, układając się do snu i zamykając
oczy, wciąż w mojej głowie kołacze się jedna myśl
„obudzić się i znowu wsiąść na moto”. Przenieść
się w inną rzeczywistość… niczym zaklęta w czasie. Zobacz również:
Ryzyko wpisane w pasję
Komentarze
: 12
Widzę na zdjęciach, że WR już na kole giba ;) Prawidłowo, lewa!
Ziben jest to prawdopodobne aczkolwiek przez moje ręce w ostatnim czasie przewinęło się sporo DVD więc nie dam sobie ręki uciąć :) Kulfon mam nadzieję, że na jesieni, kiedy imprez motocyklowych będzie już nieco mniej, znajdzie się wreszcie czas na trening w terenie :) Heh... po porannej przejażdżce do pracy czas wskoczyć na wysokie obroty i zejść na ziemię :)
Podpisuję się wszystkimi dziesięcioma palcami. Tylko deszcz mnie potrafi odstraszyć.
Zmija czy Ty jestes na stunt days 4 Patologia?:) na bank!
Jakie niezadowolenie, Ona(WR-ka) to uwielbia, tylko tak droczy się z kierowcą, by ją jeszcze bardziej po przyduszał :)
A co do błota to fajna jazda terenówką jest wtedy ( moja opinia) gdy woda i błoto wpada przez kołnierz na plecy i nie gdy deszcz pada, tylko podłoże odpowiednie :)
Tak jak kolega michalinski zauważył chyba większość motocyklistów czuje coś takiego podczas jazdy. Przyznam, że czasami na moto tracę rachubę czasu, a często wpadam w taka rutynę, że jadę przed siebie myśląc o zupełnie innych rzeczach.
Uwielbiam ten moment, kiedy lekko przyduszę WRkę, aby po chwili dodać jej gazu. Kiedy zaczynają trzeszczeć jej wszystkie plastiki a z tłumika wydobywa się pomruk lekkiego niezadowolenia. Jeżeli chodzi o błoto to jeszcze wszystko przed nami :)
Bo WR-ka ma swoja magię, ja kocham moja WR250, gdy nas nią wsiadam gęba natychmiast zaczyna się śmiać i jakoś tak lżej mi się robi i wesoło. A jak jeszcze gdzieś trafi się kawałek błota, mniami :)
Aaa tam zaklęta, zakochana na maxa :D
Niezłe podsumowanie tego co czuje chyba zdecydowana większość zapalonych motocyklistów. :) pozdrawiam! :)
Archiwum
- kwiecień 2014
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- czerwiec 2012
- kwiecień 2012
- luty 2012
- grudzień 2011
- wrzesień 2011
- lipiec 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
Kategorie
- Na wesoło (662)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (76)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)




































