Najnowsze komentarze
oczywisie ze bmw to gufno, i jeszc...
lupa do zdjęcia: Zamyslona Ola Sobotka
oo znam ją
2920 (8)
aktualnie to bardzo "nie" tania za...
Zbycho_Jura do: Każdy motocykl się psuje?
To co wymieniłaś to mi się wydaje ...
Więcej komentarzy
Moje linki

03.09.2010 00:14

W poszukiwaniu siebie

Pierwszy wieczór od przeszło tygodnia, kiedy nie pada. Po wizycie w studiu tatuażu dopadła mnie lekka senność. Z książką „Kobieta na motocyklu”, którą postaram się w niedługim czasie zrecenzować na stronach portalu Ścigacz.pl ułożyłam się do popołudniowej drzemki. Pogrążona doszczętnie w lekturze przewracałam kolejne kartki książki. Mijały kolejne minuty, w końcu minęła godzina, a ja wciąż nie mogłam zasnąć.

W końcu poddałam się się i z lekkim westchnięciem wstałam z łóżka. Powolnym krokiem poczłapałam w kierunku kuchni wstawić wodę na kawę, której w ostatnim czasie piję aż za nadto. Pomysł jak zawsze jeden i ten sam, pojeździć na motocyklu i przenieść się w nieco inną rzeczywistość. Z lekkim zniechęceniem wyciągnęłam z szafy podpinki , których brak najbardziej odczułam w trakcie ostatniej wypr awy w Beskidy. Popijając kawę zaczęłam układać nasz wieczorny plan szwendania się tu i ówdzie. W ramach „dnia dziecka” kozy postanowiłam zabrać ją na myjnię. Po ostatniej, ponad 1000 kilometrowej trasie, była niemiłosiernie umorusana. Leniwie spojrzałam na zegarek i jeszcze bardziej leniwie na stos naczyń czekających na zmycie, przyznając sobie w myślach stosowną reprymendę.

Za oknem wiał silny wiatr. Patrząc na lekko uginające się drzewa, przypomniała mi się sytuacja z drogi na Tarnów. Kiedy zjeżdżałyśmy z kozą ze wzniesień na długie i kręte odcinki położone tuż przy pustych polach , boczny wiatr targał nami we wszystkie możliwe kierunki. Jadąc wężykiem prosiłam w myślach, żeby wreszcie przestało nami tarmosić, bo momentami robiło się wręcz niebezpiecznie. Tracąc kolejne 5 minut na dopicie kawy wyciągnęłam z szafy plecak, który wraz z aparatem fotograficznym miał stać się moim dzisiejszym kompanem w trakcie wieczornej przejażdżki. Jakby ciężaru było mało do plecaka wrzuciłam również płyn czyszczący do motocykla. Jak praktyka wielokrotnie pokazała, zwykła piana jaką serwują samoobsługowe myjnie, najczęściej nie zdaje egzaminu. Przy okazji, w plecaku wylądował również stos zupełnie zbędnych rzeczy. Oczywiście z jakże szlachetną ideą „tak na wszelki wypadek, przecież może się przydać”. Tuż przed wyjściem, buszując po szafie, urządziłam jeszcze mały meksyk w sypialni, spryskałam włosy kilkoma kroplami perfum i w zasadzie mogłyśmy ruszać w drogę.

Na zewnątrz przywitało nas niebo pokryte ciemnymi chmurami i zimne powietrze, które z latem nie miało już nic wspólnego. Przez moment pomyślałam sobie, że oto nieubłaganie nadchodzi Pani Jesień w całej swojej krasie, jednakże szybko odsunęłam tą myśl na drugi plan. Wcale nie miałam ochoty się nad tym rozwodzić. No to jazda…

W drodze na myjnie zahaczyłyśmy o Pana zegarmistrza urzędującego w jednym z praskich supermarketów. Z wymianą baterii w immobilaizerze zwlekałam na tyle długo, że dzisiaj ostatecznie postanowił odmówić współpracy. Stojące tuż obok wystawy sklepowe zdawały się krzyczeć wręcz na odległość „Pozwól sobie na piękno”. Czasami przeraża mnie to, że coraz częściej piękno wewnętrzne, które nosimy w sobie przegrywa  i ginie wśród krzyku plastikowych manekinów. Supermarket opuściłam czym prędzej. Chcąc jak najszybciej zostawić za sobą ten cały pozorny blichtr i blask, pojechałam wraz z kozą w nieco spokojniejsze zakątki miasta. W trakcie jazdy wypatrzyłam idealne miejsce na zdjęcie. W oczach automatycznie pojawił się właściwy kadr. Ustawiłam kozę na białym żwirku i chwyciłam do ręki aparat. Po chwili dostrzegłam na wyświetlaczu brak karty pamięci. „Niech to szlag” pomyślałam. „Jak zwykle musiałam czegoś zapomnieć. Rano portfela, dzisiaj karty. Heh.. W zasadzie to przecież nic nowego”. Chwilę później popsułam moją wymarzoną kompozycję, zapakowałam wszystkie graty z powrotem do plecaka i pojechałam w kierunku domu…  Rzecz jasna po kartę do aparatu. Tak szybko się nie poddaję.

Powróciłyśmy z kozą w plener w zasadzie w mgnieniu oka. W międzyczasie jednak zmęczenie całym dniem zaczęło dawać się mocno we znaki, a mój żołądek był bliski przyklejenia się do pleców. Po kilku strzałach z migawki postanowiłam się ewakuować i pojechałyśmy z WRką upolować coś do jedzenia. Nie ma nic gorszego niż położyć się z pustym brzuchem spać. Bezsenność murowana.

Kiedy wróciłam z tej naszej wieczornej przejażdżki do domu (oczywiście z odpowiednim ekwipunkiem żywieniowym) nie mogłam pozbierać swoich myśli. Przez ostatni czas działo się w moim życiu bowiem tak dużo, że kiedy przyszło zwolnić tempo i zmniejszyć obroty to właściwie nie wiedziałam od czego zacząć.. Zaczęłam więc od posłuchania tego, co chciało mi powiedzieć moje serce. Czasami odnoszę wrażenie, że je jako ostatnie dopuszczamy do głosu...


Komentarze : 14
2010-09-09 23:40:56 mimi

Julia: Naprawdę ważne są: miłość do człowieka, rodzina, zdrowie i przyjaźń.

2010-09-07 10:10:25 Żmija

Ania: Jeszcze dzisiaj pojawi się nowy wpis :)

Moto-man: W wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu znajduje się doprawdy malutka kuchenka, zatem o zmywarce nie ma mowy. Na szczęście ze stosem naczyń już się uporałam :) Jeżeli chodzi o motocykl, to na przyszły sezon mam już pewien plan związany z "dalekosiężną" turystyką, której na dłuższą metę na kozie po prostu uskuteczniać się nie da.

Dawidzie: bardzo dziękuję za uwagę! Mam nadzieję, że przytoczony fragment udało mi się stosownie poprawić.

Mimi i Julia wyprzedziłyście swoimi rozważaniami mój kolejny wpis. Pozwolę sobie zatem przytoczyć jego zakończenie "Im dłużej stąpam po tej Ziemi tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jedną z ważniejszych, jak nie najważniejszą wartością w naszym życiu są poznani ludzie i to, co do naszego życia wnoszą."

2010-09-06 18:40:28 Julia

mimi - a co jest Twoim zdaniem naprawdę ważne? W czym radości codzienności mają przeszkodzić?

2010-09-05 23:25:44 mimi

...bywa, że w wieku 40 lat budzimy się z miłości do pracy, zabawy, motocykli i żałujemy, że zabrakło miejsca na to, co jest naprawdę ważne, że nie posłuchaliśy serca w odpowiednim czasie. Życzę, żeby Tobie się to nie przytrafiło.

2010-09-05 00:40:05 dawid

Zachęcony apelem o uwagi poważam się na następującą: błagam o racjonalne korzystanie z imiesłowu przysłówkowego. "Zjeżdżając ze wzniesień na długie i kręte odcinki położone tuż przy pustych polach , boczny wiatr targał nami we wszystkie możliwe kierunki." Kto zjeżdżał - wiatr, czy Ty? Młodzież patrzy, czyta i ona się uczy. Pamiętasz panią od polskiego i zdanie "Idąc do pracy, padał deszcz"? Więcej smęceń nie będzie. Nocne wyjazdy z aparatem to wielka przygoda. Pozdrawiam.

2010-09-04 10:14:42 Pokers39

Przeczytałem z zapartym tchem dwa ostatnie wpisy i z niecierpliwościa czekam na kolejne.
W tym jak i poprzednich wpisach narzekałaś na stosy naczyń, a nie masz może miejsca na zmywarkę ? : D
Co do kozy - z tego co pamiętam kupiłaś ją, bo krowa (czy jak jej tam leciało) okazała się za mocna. Zamierzasz kiedykolwiek ją zmieniac ?

2010-09-03 18:00:17 Ania

Żmija, tekst jak zwykle zachwycający. Z każdym przeczytanym z niecierpliwością czekam na kolejny, czuję ciągły niedosyt :) Pozdrawiam gorąco.

2010-09-03 13:35:43 bandziorro

Nie ma sprawy :).

2010-09-03 13:24:40 Żmija

Ja się jeszcze nie martwię. Na zimę mam asa w rękawie w postaci Giggla na zimówkach :D W tym roku przerwa w jeżdżeniu wyniosła zaledwie 1,5 miesiąca. Dopóki nie będzie lodu na ulicach to będzie dobrze. Niemniej jednak deszcz działa na mnie niczym narkoza zatem przez ostatni czas nieomalże każdego dnia musiałam walczyć ze snem. Dziękuję wszystkim za opinię. Gdyby jednak pojawiły się jakiekolwiek uwagi do wpisów dawajcie znać śmiało :)

2010-09-03 13:15:06 bandziorro

Spokojnie, sezon sie jeszcze nie konczy ;) podpinki, ocieplane rekawice i mozna jezdzic dopoki nie ma sniegu i lodu na ulicach :)

2010-09-03 11:14:03 Michaliński

Twoje wpisy to sobie tak mogę czytać i czytać... Extra! Zdjęcia jak zwykle świetne! :) Pozdrawiam! M.

2010-09-03 10:41:20 _teddy_

Widzę, że jesienna melancholia dopadła chyba już wszystkich. Gotta keep her at bay ;]

2010-09-03 10:14:24 MotorheaD

Patrz, co za 'franca'!
Chyba swoją Diverę też okleję Forfiterami :D

2010-09-03 01:00:03 morham

Zdjęcie klimatyczne. Wpis konkretny i nastrajający. A ten motocykl - przeglądając Twoje zdjęcia - po prostu do Ciebie pasuje.

Podziwiam i pozdrawiam.

  • Dodaj komentarz