• » RiderBlog
  • » zmija
  • » Sobotnie roztrzepanie i niedzielna refleksja
Najnowsze komentarze
oczywisie ze bmw to gufno, i jeszc...
lupa do zdjęcia: Zamyslona Ola Sobotka
oo znam ją
2920 (8)
aktualnie to bardzo "nie" tania za...
Zbycho_Jura do: Każdy motocykl się psuje?
To co wymieniłaś to mi się wydaje ...
Więcej komentarzy
Moje linki

07.09.2010 11:19

Sobotnie roztrzepanie i niedzielna refleksja

Poszukiwanie ochraniaczy do jeansów zaczęło mnie nieziemsko irytować. Z coraz większą nutą pretensji w głosie (oczywiście do samej siebie), powtarzałam pod nosem „Przecież gdzieś tutaj muszą być. Nie mogły zniknąć jak kamfora. Jak ja siebie za to nienawidzę. Cholera!”.
Po przekopaniu dosłownie wszystkiego, znalazłam je w najmniej spodziewanej części wielkiej, suwanej szafy. Traf chciał, że położyłam je na pościeli i w ferworze walki z wypranymi ciuchami nakryłam je kuchenną szmatką. Intencje może i były szczere „Położyć ochraniacze w jak najbardziej widocznym miejscu. Z dala od odzieży codziennego użytku tak, aby przypadkiem niczym ich nie zakryć” jednak czasami „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”. Po czterdziestu minutach zażartej walki z własną sklerozą, poszłam wziąć gorący prysznic z nadzieją, że ukoi moje zszargane nerwy. Jak to powiedział kiedyś mój były „Kiedyś zginiesz w tym swoim roztrzepaniu” i może właśnie dlatego jest były, a obecnego nie widać na horyzoncie. Nie zrozumcie mnie źle, ja naprawdę lubię mieć porządek w swoim mieszkaniu, tylko jakoś tak cholernie ciężko przychodzi mi jego utrzymanie. Szczególnie w sezonie, kiedy często żyję na przysłowiowych walizkach. Po wygramoleniu się z wanny i zebraniu w niespełna 15 minut byłam gotowa do jazdy. Właściwie to znaczenie słowa „gotowa” jest w moim przypadku bardzo względne. Po drodze okazało się bowiem, że zapomniałam wziąć ze sobą telefonu i zmuszona zostałam wrócić się z powrotem do mieszkania. Po chwili powróciłam do kozy, która spoglądała na mnie z lekkim politowaniem (i słusznie!). Ruszyłyśmy w kierunku centrum miasta. W trakcie jazdy mogłam, chociaż na chwilę, zapomnieć o swojej roztrzepanej naturze.

Pierwszy plan na weekend zakładał leniwe wylegiwanie się na kanapie z książką w ręku. Czwartkowy sms od znajomego zmienił jednakże moje plany diametralnie. Okazało się bowiem, że Chris, z którym mam okazję widzieć się zaledwie trzy, czasami cztery razy do roku, przyjeżdża do Warszawy, aby dać pokaz na imprezie Red Bull As w Karcie. Zamieniłam zatem wygodną kanapę na (niemniej wygodną) deskę w WRce i udałam się na Plac Trzech Krzyży. Dzięki zgrabnej sylwetce kozy, przemknęłyśmy niepostrzeżenie pod sam teren imprezy. Wkrótce naszym oczom ukazał się, wygrzewający się w ciepłych promieniach słońca  Kościół św. Aleksandra. Tego dnia, przejrzyste niebo wróżyło piękne popołudnie. Do pełni szczęścia brakowało mi jeszcze kilku ciekawych ujęć uwiecznionych moją sfatygowaną D80-tką. Po pogawędkach z Chrisem i moim „upośledzonym bratem” z Kanady przyszedł czas na show, a przynajmniej powinien był przyjść...

Wbrew pierwotnym planom na pokaz stuntu musieliśmy poczekać przeszło sześć godzin (!). Pierwszy pokaz Chrisa został odwołany z powodu opóźnień w harmonogramie imprezy, zaś drugie, niespełna dziesięciominutowe show, odbyło się dopiero ok. godziny 16.40. Przez pozostały czas, w tą i z powrotem, z góry i na dół, jeździły nieprzerwanie gokarty. Jednym słowem nuda. Po zakończeniu pokazów żartowaliśmy we wspólnym gronie, że było to jedno z najkrótszych show jakie dał Chris w trakcie swoich zagranicznych pokazów na imprezach F1.

Niepostrzeżenie na zegarku wybiła godzina 18.00. Po całym dniu „atrakcji” trzeba było zarzucić coś na ząb. Padło na położoną nieopodal restaurację „La Fiesta”, gdzie jak zawsze mogłam liczyć na pyszne quesadillas z kurczakiem. Tuż po pierwszych kęsach moje uszy zaczęły się trząść z radości, żołądek zaczął nareszcie odklejać  się od pleców i po chwili już na dobre oddałam się jedzeniu. Swoją drogą, to chyba jeden z niewielu momentów, kiedy potrafię zamilknąć na dłuższą chwilę. Po najedzeniu się do syta do szczęścia brakowało mi jeszcze krótkiej drzemki, której finalnie nie udało mi się jednak uskutecznić. Po krótkim spacerze uliczkami Warszawy wróciłyśmy z kozą do swoich czterech kątów.

Sobotni wieczór spędziłam prawie jak zawsze w gronie znajomych. Trzymając w rękach szklaneczki whiskey siedzieliśmy na rozrzuconych po podłodze zielonych poduchach. Rozmawialiśmy właściwie  o wszystkim i o niczym jednocześnie. Czas płynął…

Kiedy dnia następnego zwlekłam się z łóżka i zaczęłam dobudzać się z kubkiem ciepłej kawy w ręku, do głowy przyszła mi pewna myśl, Otóż im dłużej stąpam po ziemi, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jedną z ważniejszych, jak nie najważniejszą wartością w naszym życiu, są poznani ludzie i to, co do niego wnoszą. Szykując się do wyjścia zaczęłam nucić słowa piosenki Dżemu „Żyj z całych sił, i uśmiechaj się do ludzi bo nie jesteś sam”…

Ps.  Ścigaczową relację z RedBull As w Karcie wraz z galerią ponad 80-ciu zdjęć możecie zobaczyć tutaj
Komentarze : 7
2010-09-25 02:19:24 Żmija

Parametry obiektywu: 12-14 / 1.4 :)

2010-09-17 15:50:45 x-petra-x

Tak, właśnie szerokokątny jest tym, który mnie interesuje :) Z góry dzięki :)

2010-09-09 15:14:56 Żmija

Obiektywy miałam dwa. Obydwa Nikkora. Jeden szerokokątny pożyczony od szwagra (muszę sprawdzić ile jest tam mm i jakie światło, jeżeli Ciebie to interesuje). Drugi 80-200 mm, światło 4.5-4.6.

2010-09-09 15:05:32 x-petra-x

Ja przepraszam, że tak z innej beczki zapodam :P Interesuje mnie mianowicie to jakim obiektywem robiłaś zdjęcia na Red Bull'u :) Bardzo fajny efekt Ci wyszedł :)

2010-09-08 13:19:50 Żmija

Dzery-blog: Jeżeli chodzi o Gecko Cup to nie mam zielonego pojęcia czy ktoś z naszej redakcji będzie się tam wybierał.
Michalinski: Koniecznie podziel się z nami fotkami. Gdyby Myślenice byłyby nieco bliżej Warszawy i nie miałabym już planów na weekend z chęcią sama pojechałabym poobserwować zmagania w trialu na żywo :)

2010-09-07 12:17:00 Michaliński

Rzeczywiście powiało nudą z Twojego opisu Redbulla. :P Pozostała część wpisu jak zwykle ciekawa i fajnie się czyta. :) Ja wybieram się w piątek na Trail des Nations w Myślenicach - są Mistrzostwa Świata Kobiet Indywidualne i Drużynowe. Mam nadzieję że będzie co oglądać. :) Wezmę aparat i porobię jakieś zdjęcia to może wrzucę wraz z opisem tutaj. Pozdrawiam! :) M.

2010-09-07 12:09:39 dżery

cholera, dlaczego u mnie pogoda nie dopisuje. Weekend był spaprany, a w Warszawie słoneczko.
Swoją drogą zawitacie jako scigacz.pl na GeckoCup w Lublinie 26 września?
http://www.sss.org.pl/img/zapowiedz/zapowiedz260910.png

  • Dodaj komentarz