08.09.2010 10:57
Znikające samochody
Tuż po odpaleniu kozy spoglądam na lusterka spowite lekką rosą. Wraz z kolejnymi światłami, które mijamy, rosa powoli zanika, aż wkrótce nie ma po niej najmniejszego śladu. Przez kask dostaje się mroźne powietrze. Gdzieniegdzie na przystankach stoją opatuleni w kurtki ludzie w oczekiwaniu na autobus albo tramwaj. Jeszcze nie tak dawno, w tych godzinach, chodniki były pełne przechadzających się w sukienkach kobiet i towarzyszących im w dobrych nastrojach mężczyzn. Teraz po lecie, jakby już nie było śladu. Motocykli także jakoś mniej. Za to dzięki temu większą uwagę zwraca się na niestrudzonych nawet najcięższymi warunkami pogodowymi, dostawców pizzy. Na ich widok automatycznie przypominam sobie o odzianiu mojego Giggla w zimowki. Po przeszło sześciu tygodniach odpoczynku trzeba będzie w końcu reaktywować żółtą maszkarę, za którą zdążyłam się już porządnie stęsknić. Wraz z nadejściem wieczoru zakorkowane w dzień miasto zaczyna pustoszeć. Z godziny na godzinę z ulic zaczynają znikać kolejne samochody. Cichnie głos klaksonów, nerwowych sytuacji jakby także nieco mniej. Nikt już się nie śpieszy. Przemykamy z WRką przez Centrum, kierując się na Powiśle. Idealną terapią na ten chłodny wieczór zdaje się być kubek ciepłej kawy w przytulnym i często odwiedzanym przez nas miejscu. Czujemy się tam właściwie jak w domu.
Pomimo, że od miesiąca nie pojawiłyśmy się tam ani razu, to na pierwszy rzut oka w kawiarni nic się nie zmieniło. Wciąż witają mnie te same, wysłużone książki, napuszone w swojej starości kanapy, unoszące się w powietrzu zapachy, a co najważniejsze te same, sympatyczne twarze. Zazwyczaj nawet nie muszę mówić co będzie do picia, a gdy wybieram coś innego aniżeli mocha na twarzy dziewczyn maluje się lekkie zdziwienie, a zaraz potem uśmiech. Tuż po wypowiedzianym z przekonaniem „Tak, to wszystko” za szklaną ladą dostrzegam moje ulubione, karmelowe babeczki. Postanawiam wziąć trzy sztuki na wynos. Tak na zaś, gdyby po pierwszej i drugiej okazało się, że mam ochotę na kolejną. Łasuch ze mnie, ale póki co, cieszę się tym, że nie muszę zastanawiać się w jakich ilościach pochłaniam żywność. Zacznę się martwić po trzydziestce, chociaż mam skrytą nadzieję, że matka natura pozwoli mi się cieszyć dobrą przemianą materii nieco dłużej. Dookoła panuje dość mocna wrzawa. Po pół godziny moje wewnętrzne ja każe mi się ewakuować i pojechać gdzieś dalej. Gdzieś, gdzie będę mogła zostać ze swoimi myślami sam na sam. Z kawiarni, pomimo wypitej kawy, wychodzę nieco senna. Postanawiam zafundować kozie jeszcze krótki spacer i wkrótce wracamy do domu. W tak dużym mieście nikt przecież nawet nie zauważy naszej nieobecności. Anonimowość gwarantowana :)
Komentarze : 25
Marcinie następnym razem wchodź bez wahania :) Dodam tylko, że w wakacje można spokojnie rozłożyć się z całym swoim motocyklowym majdanem na leżakach bądź kocyku, który udostępnia kawiarnia. Wilga135 wszystko jest możliwe, a właściwie nie ma rzeczy niemożliwych. Świat jest wszak tak mały. Dawidzie najlepiej widzi się sercem :) Senek dzięki za opinię aczkolwiek do napisania książki jeszcze daleka droga. Za dużo mam jeszcze do zobaczenia, poznania, odkrycia, przeżycia... Zamiast siedzieć przed komputerem i pisać wolę żyć pełnią życia. Być może kiedy będę już starą, siwą babcią (jeżdżącą motocyklem z koszem na zakupy), znajdzie się czas, aby w bujanym fotelu zasiąść przed starą maszyną do pisania i stworzyć nieco dłuższą opowieść.
zmija czas na książkę!
Język literacki którym się posługujesz już tak wydoroślał że z chęcią bym przeczytał jakąś książkę lub nowele Twojego autorstwa.
Pozdrawiam
"napuszone w swojej starości kanapy". Piękna impresja okraszona chyba najbardziej warszawską piosenką. Może to właśnie cały urok w tym, że moto najlepiej pozwala wsłuchać się w puls miasta. Cieszyć się powiewem wiosny i poczuć nostalgię, bo z ulic znikają letnie sukienki. Nocne motyle przymykające ulicami.
Byłem tam niedawno ale wstydziłem się wejść. Myślałem, że w motocyklowej kurtce nie wypada.
Marcin - Kafka, jak nic ;)
A ta kawiarnia to Czuły Barbarzyńca, jak nic.
@AO
Długooo zbierałem się na odpowiedź i uważam, że tej kwesti nie masz racji.
Bo nie wyobrażam sobie przy każdy wpis był czysto technicznym opisem jakiegoś sprzęta czy akcesoria.
Blog to miejsce gdzie możemy się podzielić z innymi swoimi myślami niekoniecznie ściśle powiązanymi z tematem bloga. I to jest w nim fajne.
Gdybym natykał się tutaj tylko stricte na wpisy dotyczące - właśnie czego ? Bo co mogło by tu być: recenzje sprzętu (mniej lub bardziej techniczne), relacje z wypraw na jakieś imprezy, relacje z własnych wypraw na motorze - chyba bym się zanudził. To wszystko u Żmiji jest. Podane w takim sosie, że mi się to zajebiście czyta. A, że dodatkowo wpuszcza nas głębiej do świata swoich myśli ? Powinno się jej pogratulować odawgi i podziękować za okazane nam zaufanie.
Szczególnie, że dziewczyna fajnie pisze i nie jest monotematyczna :) Przynajmniej moim zdaniem.
Mam nadzieję, że wyraziłem się w miarę jasno ;)
<piona>
AO: Oczywiście, że masz prawo do wyrażania opinii. Jaka by nie była jest Twoja. Poza tym właśnie do tego służą komentarze. Widzisz, Ty między wierszami wyczytałeś "tu dojechałam kozą" "tam spojrzałam na kozę", a ktoś inny mógł wyczytać zupełnie coś innego (co widać po innych komentarzach) :) Jeżeli zaś chodzi o prowadzenie dwóch blogów to na tą chwilę wydaje się to niewykonalne. Jak sam wspomniałeś na swoim blogu i jak również i ja wspomniałam w jednym z archiwalnych wpisów, albo robię coś w swoim życiu dając 100% z siebie, albo nie robię tego wcale. Pisząc dwa blogi jednocześnie żaden nie byłby tak naprawdę mój. Więc mam wyjście albo pisać tutaj albo przenieść się gdzieś indziej. Na tą chwilę wolę pozostać tutaj.
rozumiem ze blogi,ze kazdy moze co chce,itd,itp. Poprostu wyraziłem swoje zdanie. Co by nie było to strony o motocyklach, a tekst o niczym z powplatanymi wersami "tu dojechałam kozą" "tam spojrzałam na kozę" "tam westchnełam za kozą" to dla mnie.... tekstem o niczym:) Uważam, że nie zawsze powinno sie pisać "co ślina na język przyniesie" a ponieważ jesteś tu dosyć znaną i rozpoznawalną blogerką, warto się zastanowić czy nie trzymać jakiegoś jednego poziomu pisania akurat w tym miejscu - zawsze można założyc inny blog w portalu o innej tematyce która akurat cię dod. kreci.
Pozdr.
A według mnie ten wpis jest właśnie o czymś, calutki ma przesłanie, trzeba tylko wiedzieć jak go odczytać.
Wpis jest jak zachód słońca w czerwonych barwach, sygnalizuje że na drugi dzień będzie wiać (to takie żeglarskie przepowiadanie przyszłości)
Pozdrawiam V
AO: Dla mnie ten tekst jest jednak o czymś. Nie mam jednak zamiaru przekonywać wszystkich, że tak właśnie jest. Każdy z nas ma bowiem prawo czytać to, co chce, a także nie czytać jeżeli mu się nie podoba. To nie jest lektura obowiązkowa.
Hermund: Bardzo konstruktywna krytyka :)
Faelian: Pani Jesień póki co i tak jest dla nas łagodna. Od przeszło tygodnia świeci słońce i jeździ się naprawdę przyjemnie. Powoli jednak zaczynam rozmyślać o przyszłym sezonie i o planowanych, dalekich podróżach na "krowie".
Ania i Morham: Zaraz porozstawiam po kątach! Haha Żartuję oczywiście. Trzeba będzie kiedyś zrobić wspólne spotkanie przy kawie, gdzie już na żywo będziemy snuć opowieści dziwnej treści.
@Ania
Zaproszenie przyjęte. Niestety obawiam się, że dopiero na następny sezon będzie mogło być zrealizowane. Oby - już wtedy było zrealizowane na własnej Suzi :)
P.S. A to się Żmija ucieszy, że robimy sobie z jej komentarzy czata ;)
Tekst bardzo fajny, taki prosto od serca :) bardzo miło i fajnie się czyta :)
morham: przy najbliższej okazji zapraszam nad Wisłę ;)
morham: Białołęka pozdrawia :) Wbrew pozorom to bardzo przyjemna część miasta :)
Przez Ciebie zaczynam czuć sentynement do tych paru wieczorów które spędziłem w Wawie - w czasach jak jeszcze jeździłem do niej szkolić ludków.
Bardzo polubiłem Białołękę.
Hotel pod Grotem - gdzie wałęsały się stada kotów (jeden cwaniacko wycyganił od mnie pasztet który miał być moją kolacją).
Hotel Twins - który kojarzy mi się z ośrodkiem plażowym nad morzem.
To sie nazywa blog...i każdy może tu pisać co chce...niekoniecznie o motocyklach;) To blog motocyklistów, a nie ich maszyn;) Tekst świetny...oby więcej takich...i widze że Cb też dopadają jesienne refleksje;)
Do AO: jak się nie podoba to nie czytaj. Żmija: uwielbiam Twoje leniwe refleksje :)
masz 1 brzydalu
tekst o niczym
pozdrawiam
Archiwum
- kwiecień 2014
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- czerwiec 2012
- kwiecień 2012
- luty 2012
- grudzień 2011
- wrzesień 2011
- lipiec 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (76)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)