04.05.2008 21:18
Kim są nasi Mistrzowie?
Zacznijmy może od tego, że dla mnie Mistrz wcale nie musi sięgać po złoto aby stać się autorytetem i być uważanym za Mistrza. O tym, czy jest wzorem do naśladowania decydują nie tylko jego osiągnięcia, ale także charakter i życiowa postawa. Ambicja, ciężka praca oraz determinacja pozwalają niekiedy zajść daleko i stanąć na podium. Razem z podium zawodnicy najczęściej otrzymują w pakiecie rzeszę kibiców, w oczach których niejednokrotnie urastają do rangi bóstwa. Bez wątpienia bez kibiców żaden sport, nie tylko ten motocyklowy, nie miałby racji bytu. Wszak to ilość fanów przekłada się kolejno na popularność danego sportu, zainteresowanie sponsorów i kondycję finansową obiektów sportowych. Jednak, i co chyba najważniejsze, kibice tworzą niesamowitą atmosferę w trakcie zawodów i to między innymi dla nich zawodnicy wyciskają z siebie siódme poty chcąc osiągnąć jak najlepszy wynik. Często zadaje sobie jednak pytanie komu tak naprawdę kibicują fani i czy przypadkiem nie traktują swoich idoli nazbyt serio?
Mistrz to także człowiek
Często patrząc na „naszych Mistrzów” jedynie przez zakurzone szkiełko stojące w pokoju, przeglądając portale internetowe czy prasę zapominamy, że to także ludzie z krwi i kości, tacy jak my. Ich codzienne życie nie jest pozbawione trosk i zmartwień czy przyziemnych problemów, na które i my natrafiamy na co dzień. Z pewnością nie brakuje im powodów do radości, ale także i łez. W przeciwieństwie do nas, znajdując się pod lupą mediów, nasi idole nie mogą jednak liczyć na anonimowość. Nawet częściej niż odnoszone sukcesy odnotowywane są ich porażki. Przekazywane w subiektywnej formie przez media kształtują wizerunek naszych sportowych bohaterów, którego jesteśmy odbiorcą. Cieszymy się kiedy nasi Mistrzowie pną się na szczyt i martwimy kiedy z niego spadają. Co sprawia, że widząc złoto w ręku naszych idoli popadamy w euforię, a kiedy przychodzi nam oglądać ich poza podium rzędnie nam mina?
Niespełnione marzenia
Otóż wydaje mi się, że wielu z nas w swoich idolach upatruje cechy jakie chcielibyśmy odnaleźć w sobie. Dokładnie tak jak z przelewaniem niespełnionych marzeń i ambicji na swoje dziecko. Ja nie potrafię, ale ono, ono będzie wielkie. Do czasu kiedy wszystko układa się po naszej myśli wiernie jemu kibicujemy i śledzimy przebieg jego kariery. Co jednak w momencie, kiedy nasze oczekiwania nie spełniają się? Czujemy się rozczarowani i zawiedzeni? Co prawda dziecka nie da się zamienić na inne, np. bardziej uzdolnione, a jak jest w przypadku zawodników?
Czy kiedyś przyjdzie czas aby zamienić go na lepszy
model?
Zawsze zastanawia mnie postawa kibiców, którzy po przegranym sezonie zamieniają swojego dotychczasowego idola na nowy obiekt westchnień, którym najczęściej staje się obecnie triumfująca gwiazda, skupiająca także całą uwagę mediów na swojej osobie. Jednak czy brak złota w ręku dyskryminuje kogoś w byciu najlepszym w naszych oczach? Myślę, że to właśnie moment porażki naszego idola pozwala pokazać dlaczego to właśnie jemu wiernie kibicujemy. To również odróżnia tych, którzy swoich idoli traktują wyłącznie w kategorii gwiazdy, od fanów, dla których są oni kimś więcej niż tylko zawodnikami znanymi z mediów. Zatem czy prawdziwego Mistrza kiedykolwiek możemy zamienić na lepszy model? Myślę, że nie, bowiem prawdziwy Mistrz nawet jeżeli postanowi zakończyć swoją karierę sportową wpisze się na dobre, jako jeden z naszych życiowych autorytetów...
Ciekawa jestem kogo Wy uważacie za swoje sportowe autorytety w świecie motocykli i właściwie za co ich cenicie?
Polecane publikacje:
Fenomen Mistrza -
autorstwa Beavisa
Komentarze : 3
Kto jest dla mnie mistrzem? To proste, ANDREW jest moim mistrzem!!! Dlaczego? Bo znam jego karierę, a Jego znam od małego chłopca, gdy miał niecałe 4 latka. Podczas jego strtów mam palpitację serca, a gdy obserwuję jego przygotowania do wyścigu to jakbym obserwował jakąś dziwną magiczną ceremonię. Swojego zachowania podczas wyścigu nie jestem wstanie opisać bo chyba wpadam w jakiś trans. Czasem biegnę z aparatem wzdłuż toru, przedzierając się poprzez zarośla. Tak Andrzej Chmielewski to mój mistrz!
Odpowiem na ostatnie pytanie - poniewaz wiekszości nie znam osobiście to jednak autorytetami sa dla mnie z powodu tego co potrafią i jak jeżdżą motocyklem i jakie wewnetrzne opory przezwyciężają - to tyczy sie wszystkich, nie tylko "naszych Mistrzów". Po prostu - bedac w pewnym wieku nie odważę i nie odważyłbym się wsiąść i jechac tak, jakby to był ostatni dzien mojego zycia - oni tak robią, to godne szacunku, niezaleznie od tego gdzie i jak jeżdżą.
Ładnie, ładnie. Zgadzam się w 100%!
Archiwum
- kwiecień 2014
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- czerwiec 2012
- kwiecień 2012
- luty 2012
- grudzień 2011
- wrzesień 2011
- lipiec 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (76)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)