• » RiderBlog
  • » zmija
  • » Z dziennika przemyśleń - Spoglądając kątem oka
Najnowsze komentarze
oczywisie ze bmw to gufno, i jeszc...
lupa do zdjęcia: Zamyslona Ola Sobotka
oo znam ją
2920 (8)
aktualnie to bardzo "nie" tania za...
Zbycho_Jura do: Każdy motocykl się psuje?
To co wymieniłaś to mi się wydaje ...
Więcej komentarzy
Moje linki

14.01.2009 23:34

Z dziennika przemyśleń - Spoglądając kątem oka

Kiedy zobaczyła go po raz pierwszy w jej pamięci zapadły jego wiecznie rozbiegane oczy. Jedynym momentem, w którym jego wzrok koncentrował się na jednym punkcie było pojawienie się na horyzoncie ładnej dziewczyny - oczywiście godnej jego zainteresowania. Mogłoby się wydawać, że komentarza z jego ust nie uniknie żadna przechodząca obok niego istotna płci przeciwnej. Pomyślała sobie wtedy „Typowy facet”, przy czym owo typowy brzmiało bynajmniej jak rasowy podrywacz. Nie miała jednak w zwyczaju osądzać ludzi, których nie znała. Wzruszyła więc do góry ramionami i odeszła w przeciwnym kierunku.

Traf chciał, ze z czasem przybywało okazji do spotkań we wspólnym gronie i chcąc czy nie chcąc zaczęła widywać się z nim dosyć często. Początkowo jedynym wspólnym tematem do rozmów były wyścigi motocyklowe, które zarówno dla niej, jak i dla niego były życiową pasją. Wraz z biegiem czasu odnaleźli kolejne pola do rozmów i coraz więcej zaczynało ich łączyć. Do wspólnego worka zainteresowań trafiła także fotografia i tworzenie materiałów filmowych, nie wspominając już o wspólnych cechach charakteru i wrodzonej nadpobudliwości. Potrafili spędzać ze sobą naprawdę bardzo dużo czasu. Czy to na realizowaniu szalonych pomysłów związanych z ich pasjami czy też dyskutując o życiowych tematach. Stali się sobie po prostu bliscy, a ich relacje ludzie postrzegali niekiedy jako rodzinne, co nie odbiegało nazbyt od stanu faktycznego.  

Ceniła w nim to, że żył z pasją, którą potrafił zarażać. Na jego twarzy zawsze malował się szeroki uśmiech a w oczach tańczyły iskierki. Był otwarty na nowe pomysły i chociaż czasami zapał bywał słomiany wydawało jej się, że ma nadal chęć do nauki (pomimo, że większość z nas w połowie swojego żywota zatraca go gdzieś po drodze). Niekiedy podziwiała w nim umiejętność eksperymentowania z życiem, którą posiadał. Nie bał się realizować swoich pomysłów i w kwestiach zawodowych zawsze wiedział, czego chce. Ona także wiedziała, jednak nie zawsze potrafiła postawić wszystko na jedną kartę tak jak on. W większości przypadków jej decyzjom towarzyszyły gruntowne przemyślenia (i nie ma to nic wspólnego z wszech ogólnie rozumianą spontanicznością w tym przypadku). Czasami jednak odnosiła wrażenie iż jego uśmiech i żartobliwy na swój sposób styl bycia mają być murem, który chroniłby jego wrażliwe wnętrze. Była to całkiem skuteczna metoda, bowiem z reguły ludziom łatwiej jest odbierać życie całkiem dosłownie, nie wnikając w jego materię. Tak czy inaczej w większości przypadków jego mur spełniał swoje zadanie. Każdemu zaś, komu udało się przekroczyć ową granicę i przedrzeć się przez jego pozornie prostolinijną naturę dane było poznać człowieka z bogatą duszą i wspaniałą osobowością. Nie zmieniało to oczywiście faktu iż wciąż był nieznośną cholerą.

W tym jego całym sposobie bycia intrygował ją jeden, ale jakże ważny aspekt jego życia. Jak właściwie człowiek, który na co dzień wie, czego chce od życia wiecznie szukał czegoś w miłości? Niegdyś na jej pytanie „Czemu jesteś sam, a jednak cały czas w związkach?” odpowiedział „Ciągle szukam miłości”. Owo szukam zapadło jej mocno w pamięć bowiem zaczęła zastanawiać się dlaczego i właściwie po co szuka swojej drugiej połówki (czasami nawet po omacku). Wydawało się jej bowiem momentami, że niekiedy strzela do tarczy na oślep, z nadzieją, że im więcej strzałów odda tym lepszy będzie efekt. Tutaj także nieco się różnili w swoim podejściu i poglądach, żeby nie powiedzieć, że diametralnie. Nie oceniała jednak jego postępowania w tym kontekście, raczej starała się je po prostu zrozumieć. Dla niej było ono delikatnie powiedziawszy abstrakcyjne. Czy w rzeczywistości takie było?

Kiedy pisała tą opowieść nie wiedziała jeszcze, że na drodze jego życia stanie osoba, która nie tylko odmieni jego podejście do związków, ale być może wpłynie również na całe jego życie. Może za wcześnie aby mówić hop, co by mieć szansę przeskoczyć, ale może to właśnie jego metoda ma w dzisiejszym świecie swoją rację bytu? Cóż…  pozostawiając to pytanie nieco otwarte stwierdziła iż każdy ma prawo po prostu być sobą. Warto jednak mieć oczy i umysł szeroko otwarty.  Jak mawiała jej polonistka „nigdy nie mów nigdy”. Może się zatem okazać, że czasami warto odrzucić to, co do tej pory poznaliśmy czy też spojrzeć na wszystko z nieco innej perspektywy...

Komentarze : 7
2009-02-27 12:31:46 Żmija

Wydaje mi się iż życie już napisało dalszą część tej opowieści w sposób jaki zarówno ona jak i on by sobie tego życzyli :) Dodam iż kończącą się happy end'em.

2009-02-25 08:44:42 x

żmijo, mam nieodpartą ochotę dopisać ciąg dalszy bo to się samo aż o to prosi ! Cała ta historia jak dla mnie jest jednoznaczna, sposób w jaki o tym piszesz i Cie to porusza również, myślę sobie, że jeden fragment tej notki to żywa nadzieja, która w Tobie płonie zatem rozwińmy to tak tak ...

"Stali się sobie po prostu bliscy, a ich relacje ludzie postrzegali niekiedy jako rodzinne, co nie odbiegało nazbyt od stanu faktycznego." ...spotykając się coraz częściej, pewnego wieczorku gdy siedzieli razem zaśmiewając się z kolejnej rzeczy, która właśnie dla nich była tą zabawną On doznał olśnienia ! Spojrzał na nią i zrozumiał, że nie chce dalej szukać, że to jest właśnie ta JEDYNA, która zawsze była przy nim - nie ważne co się działo, dotknął jej pięknych ust i pocałował najczulej jak potrafił....


Tak tak tak, właśnie tak to jest moje zakończenie
To jest właśnie tak jak rozumiem ten post...

2009-02-24 20:43:06 Żmija

Jeżeli ktoś zna bohatera tej opowieści zapewne dokładnie wie, kto konkretnie kryje się pod tym opisem. Tak też niech pozostanie ;)

2009-02-24 16:42:21 x

PErek :D ?

2009-02-12 14:50:25 ta osoba?

ja chyba też znam bohatera..

2009-01-29 22:37:44 XY

A ja znam bohatera... ;)

2009-01-18 15:14:19 Nef

Miłość... poszukiwania jej są zbędę, bo sama przyjdzie do nas w najmniej oczekiwanym momencie.

W sumie nie ma niczego złego w takich poszukiwaniach, jeśli szukając nie ranimy drugiej osoby, gdy nie traktujemy innych instrumentalnie, przedmiotowo...jeśli jednak tak jest, to cóż- jesteśmy najzwyklejszymi egoistami...

  • Dodaj komentarz