Najnowsze komentarze
oczywisie ze bmw to gufno, i jeszc...
lupa do zdjęcia: Zamyslona Ola Sobotka
oo znam ją
2920 (8)
aktualnie to bardzo "nie" tania za...
Zbycho_Jura do: Każdy motocykl się psuje?
To co wymieniłaś to mi się wydaje ...
Więcej komentarzy
Moje linki

04.07.2008 00:33

W ramach przestoju, na wesoło

Ponieważ w ostatnim czasie coś cicho na moim blogu a relacje z Sopotu, Kowna i Brna dopiero w przygotowaniu przedstawiam ostatnio otrzymany autentyk, przekazany kanałami branży dealersko - motoryzacyjnej. Paniom ku przestrodze a panom ku nauce... :)))
Piątek, godziny dobrze popołudniowe, niedługo zamykają. Do salonu Rowiński & Wajdemajer na Targówku wkracza elegancki, nieco już starszy, ale pełen wigoru pan.

Towarzyszy mu, cytuję: Niewiarygodnie obłędna dupa (oczywiście w wieku jego potencjalnej córki). Chwilę kręcą się pomiędzy wystawionymi samochodami, po czym pan zwraca się do sprzedawcy z pytaniem, czy znalazłby dla pani coś równie pięknego jak ona. Sprzedawca przytomnie odpowiada, że na coś równie pięknego nie ma szans, ale może zaproponować jakieś tam nieduże Audi.

Audi się pani podoba, w związku z czym następuje festiwal dobierania wyposażenia, na zasadzie: "kochanie, bierz co chcesz". Po skompletowaniu wyposażenia jak z bajki, podpisują zamówienie, wszystko jak najbardziej correct. W końcu pojawia się kwestia zaliczki. Pan oświadcza, że ma przy sobie 1000,- zł. Kasa wędruje na stół. Sprzedawca nieśmiało wtrąca, że będzie to samochód wykonany na specjalne zamówienie, w związku z czym zaliczka wyniesie 10 % wartości, a zatem coś koło 10 tysięcy. Pan bynajmniej się nie wzbrania, tylko w związku z brakiem gotówki zostawia tysiąc, a co do reszty, prosi o podanie konta by załatwić to przelewem. Państwo wychodzą.

Poniedziałek rano. Tuż po otwarciu salonu ponownie zjawia się ten sam pan (tyle że już sam) i prosi o zwrot owego tysiaka, ponieważ jak szczerze wyznaje, chciał sobie po prostu po**chać.

NO CZYŻ NIE MISTRZ ???

Podobno nie bardzo chcieli mu oddać, bo jednak umowa podpisana, aż sprawa ostatecznie oparła się o Prezesa. Temu, jak to usłyszał, szczęka opadła, ale bardzo się ubawił. Stwierdził jednak, że przyjemności kosztują i ostatecznie oddali facetowi 500,- ;)))

Ps. Dzięki Krzysiu za poprawę humoru tą całkiem nietuzinkową opowieścią.

Komentarze : 8
2010-09-11 19:31:27 templar

Piękne ;) Facet wyszedł na zero gdyż zapewne podobna "atrakcja" na mieście z szampanem (bez) tyle wyniesie, ale ta cała zabawa w umowy, potem targowanie się co do zwrotu kasy... Ludzie to lubią sobie komplikować życie :)

2008-07-07 11:33:43 Żmija

Thrillco raczej miałam na myśli nazwę salonu samochodowego w Warszawie :) Pomimo wszystko jak by nie było ja miałam całkiem niezły ubaw czytając tą historyjkę a także opowiadając ją znajomym.

2008-07-05 09:14:14 Thrillco

Marketing wirusowy...?!?! Majacy co niby na celu...ściaganie ludzi do salonów Audi, zeby sobie po...chać ? :) Bynajmniej opowiastka niezła na wszelkie wieczorki towarzyskie :D

2008-07-04 14:57:32 Nefretete

"chociaż wygląd suchotnika, ale siła, siła byka" =))))

Tylko facet może być tak zdesperowany, aby wpaść na coś takiego =))) ale rewelacyjne!! :)

2008-07-04 09:29:36 komentatorek

Zajebiste :)

2008-07-04 02:18:58 shy

:D Hmmm.... Za 500 stówek to by dziadek się odstresowal z naprawdę atrakcyjną Panią beż żadnego cyrku z obustronną korzyścią. No, ale ma fantazję, za co plus :)

2008-07-04 00:58:53 Żmija

To również może być całkiem ciekawy pomysł na marketing wirusowy. Kto wie.. Tak czy inaczej zarówno zabawna opowieść jak i nietypowa forma promocji ;)

2008-07-04 00:45:03 Eristof

Hehe :) Ciekawe czy udało mu się po**chać chociaż, ale trzeba przyznać, że miał fantazje.

  • Dodaj komentarz