04.04.2014 16:25
Skradziono Ci motocykl? Znajdź go sobie sam!
Historia, którą Wam opiszę zapewne dotknęła wielu z Was osobiście. O tym jak szybko można ukraść motocykl nie trzeba nikogo przekonywać. Jak jednak odzyskać skradziony sprzęt? Na jakie problemy natraficie na policji a także w trakcie samego postępowania, o ile rzecz jasna do niego dojdzie? Poniżej opisujęm Wam czego doświadczyłam na własnej skórze i co w tej sprawie miała do powiedzenia prokuratura.
Namierzony i skradziony
W sierpniu 2007 roku w trakcie testów skradziono nam dwa KTMy. Pech chciał, że nie były one ubezpieczone. Całej sprawie dodał pikanterii fakt, że były one zaparkowane w podwrocławskim garażu jedynie przez dwa dni. Były to dwie najnowsze sztuki KTMa, które miały wejść do sprzedaży dopiero za pół roku. W chwili włamania w garażu stały tam jeszcze dwa inne motocykle, których nie skradziono. Złodzieje wiedzieli zatem po co przychodzą i po prostu sobie wzięli to, co chcieli. Po drugie sprzęty musiały być wcześniej namierzone bo o samych testach motocykli wiedziała bardzo ograniczona liczba osób. Być może złodzieje wyszli z założenia, że motocykli prasowych nikt nie będzie szukał bo wkrótce (tuż po odbiorze ubezpieczenia) temat ucichnie. Stało się jednak inaczej.
Dowody zbrodni najlepiej wskazać palcem
W dniu, kiedy odnotowano kradzież nasz redaktor wraz z ojcem zaczęli współpracować z policją. Skończyło się na tym, że zeznawali jakie ślady widzieli, bo policji w Bolkowie ich zbieranie niekoniecznie okazało się priorytetowe. Jak się później okazało „informacja o dowodach” a „same dowody” mają zupełnie inną wagę w toku postępowania o tym jednak nieco dłużej za chwilę. Chwilę po zniknięciu motocykli postępowanie zostało umorzone wobec nie wykrycia sprawcy. Standard.
Przyjdzie kryska na matyska?
Nasze doświadczenie pokazuje, że szukać trzeba przede wszystkim na własną rękę. W dobie portali społecznościowych i forów internetowych bardzo łatwo jest skomunikować się z innymi motocyklistami i poinformować ich o kradzieży. Ogłoszenie powinno zawierać informacje o miejscu kradzieży, szczegółowe informacje o motocyklu, w tym znaki szczególne oraz ewentualną informację o wyznaczonej nagrodzie. Przestrzegamy przed umieszczeniem pełnego numeru ramy przez wzgląd na potencjalny „szantaż”. W związku z umieszczeniem informacji o nagrodzie zgłosił się do nas człowiek żądający wykupu motocykla. Numer ramy był podany w całości więc ciężko było zweryfikować czy mówi prawdę czy też nie. Utopiliśmy pieniądze…
Finalnie na efekty naszej kampanii informacyjnej musieliśmy czekać dwa lata. Wtedy też skontaktował się z nami człowiek, który uważał, że jest w posiadaniu naszego motocykla. Sprawę ułatwił fakt, że był serwisantem motocyklowym i mógł sprawdzić numer ramy w systemie KTMa. Oczywiście okazało się, że numer podany w jego hiszpańskim dokumencie rejestracyjnym (!!!) nie istnieje a poza dwoma cyframi jest identyczny jak ten nasz. Byliśmy pewni, nieomalże na 99%, że to nasz sprzęt. Z powiadomieniem policji chcieliśmy poczekać bo jak się dowiedzieliśmy w tym serwisie widziano także naszą drugą sztukę. Kiedy policja dotarła na miejsce skonfiskowała dwa motocykle. Oprócz naszego KTMa stał tam jeszcze Adventure, który również pochodził z kradzieży. Niestety drugi z naszych sprzętów zdążył być już wyprowadzony. Niemniej jednak mogło się wtedy wydawać, że jesteśmy coraz bliżej schwytania sprawcy.
Ekspertyza? Jak czas pozwoli…
Urzędowo badanie mechanoskopijne przebitego numeru ramy powinno być wykonane w ciągu trzech miesięcy jednak istnieje od tej reguły wyjątek. Jeżeli Panowie eksperci mają zlecone prace nadrzędne mogą wydłużyć termin przygotowania ekspertyzy. Oznacza to, że na zwrot motocykla oraz postęp w sprawie przyjdzie Wam niekiedy bardzo długo czekać. U nas trwało to do pół roku.
Znaleźliśmy motocykl? Że przepraszam Panowie?
Na znalezienie drugiego motocykla przyszło nam trochę poczekać. Minęło dość sporo czasu, ale wszystko wskazywało na to, że jesteśmy o krok od złapania złodzieja czy też pasera jakkolwiek by go zwał. Dla mnie to była osoba, która bezczelnie nas okradła. O dziwo motocykl znaleźliśmy w garażu podejrzanego (którego imię i nazwisko pojawiło się przy poprzednim motocyklu). Pomimo to policja nie była w stanie powiązać znalezionego motocykla z zamieszkującym w tym bloku podejrzanym. Powód wydawał się cholernie idiotyczny. Motocykl stał na innym miejscu parkingowym, ochrona mówiła, że często zmieniał miejsce a sąsiedzi jak to sąsiedzi nikt nic nie widział. Ponieważ byłam na miejscu zdarzenia wskazałam im miejsce parkingowe przy którym znajdowały się akcesoria offroadowe. Powiedziałam, żeby zdjęli z tych rzeczy odciski palców i będą mieli odpowiedź. Dodatkowo w koszu znajdowały się roadbooki. Podsunęłam pomysł policji aby sprawdziła miejsca imprez i zobaczyła czy organizatorzy nie będą mieli fotorelacji aby powiązać osobę z motocyklem. Kiedy ludzie od ekspertyzy przyjechali na miejsce ja udałam się na komisariat złożyć zeznania. Miałam przy sobie akta poprzedniej sprawy i chcąc aby z urzędu sprawy ze sobą powiązano opowiedziałam historię od początku. Ba, wspomniałam nawet o akcesoriach offroadowych znalezionych na miejscu. Jak się później okazało mój błąd polegał na tym, że nie wnioskowałam o dowody na piśmie (każdy ma do tego prawo i szczerze zachęcam) bowiem o dziwo DOWODY NIE ZOSTAŁY ZABEZPIECZONE, ale w swoim raporcie Panowie napisali „znaleźliśmy motocykl”, że przepraszam? Panowie przyjechali na gotowe (!). Na pytanie o badanie odcisków palców bezpośrednio z motocykla Panowie powiedzieli mi (jeszcze na miejscu), że nie mogą bo dotknęłam motocykla (a i owszem dotknęłam bowiem Panowie nie mogli ustalić gdzie znajduje się numer ramy i oczywiście nikt mnie nie uprzedził o konsekwencjach). Nie dotykajcie zatem niczego! W swoich zeznaniach na komisariacie nie pomijajcie niczego. Wiem, ze to nudne, wiem, że człowiek jest wkurzony i zmęczony jednak w przypadku błędów policji zostanie chociaż mały ślad po tym fakcie.
Dopilnuj policji!
Tak jak
wspomniałam wcześniej najważniejsze to:
- jeżeli uważacie,
że jakiś ślad na miejscu zbrodni powinien zostać uwzględniony w
śledztwie wnioskujcie na piśmie o jego zebranie. Nie zaszkodzi
również popytać sąsiadów, sprawdzić okolice na
własną rękę.
- złóżcie wyczerpujące zeznania
dotyczące wydarzeń związanych z kradzieżą i ew. osób
podejrzanych. Ważne bowiem aby każdy ślad o osobie podejrzanej
był na piśmie.
- szukajcie motocykli na własną rękę.
Światek motocyklowy wbrew pozorom nie jest duży. Wrzucajcie
informację gdzie się da i proście znajomych o udostępnienie.
- szukajcie motocykla na aukcjach internetowych. Wiem, że to
rola Policji jednak zazwyczaj nie ma czasu (jakkolwiek by to nie
zabrzmiało) sprawdzać popularnych portali aukcyjnych. Być może
Wasz motocykl został skradziony po to, aby sprzedać go na
części.
- dzwońcie na komendę i pytajcie jak wygląda postęp
w sprawie
- jeżeli sami macie nowe informacje składajcie
zeznania uzupełniające
Jest taki moment w życiu, kiedy czara goryczy się przelewa i nawet jeżeli spotykamy się z murem biurokracji, nieudolnością urzędników a także własną bezsilnością bierzemy sprawy w swoje ręce. Gdyby teraz skradziono nam motocykl zapewne postąpilibyśmy trochę inaczej, uwzględniając powyższe aspekty. Niestety życie pokazuje, że największe szanse na znalezienie motocykla macie robiąc to na własną rękę. Na zakończenie śledztwa, które ponownie umorzono usłyszałam od Pani na komisariacie, że „Panowie policjanci dali ciała” i nie zebrali wszystkich dowodów. Niestety w tym przypadku odzyskaliśmy motocykle ale osoby, które dokonały kradzieży nie zostały skazane.
Sprawdź motocykl zanim go kupisz!
Pamiętajcie, że większość producentów ma systemy dla
dealerów, w których każdy motocykl ma zapisaną
historię. Możecie zatem spróbować sprawdzić u dealera czy
motocykl o danym numerze seryjnym istnieje, czy nie był
skradziony. Uważajcie także na dziwną dokumentację sprzętu oraz
oferty. Sprawdzajcie książkę serwisową motocykla. O ubezpieczeniu
i zabezpieczeniu motocykla przed kradzieżą wspominać nie będę.
Każdy bowiem chyba jest świadom ryzyka jakie podejmuje nie
ubezpieczając swojego motocykla od kradzieży oraz nie stosując
żadnych zabezpieczeń antykradzieżowych.
Kilka porad znajdziecie
również na Ścigaczu w publikacji o kradzieży motocykla
Komentarze : 9
niestety mi ukradli sprintera z 2008r i go nie odzyskałem ,ludzie kradli kradną i będą kradli tego
nikt nie wyplewi .
Jedyne mi przychodzi na myśl, a mianowicie natychmiastowe wdrozenie prawa Hammurabiego !
Łapki kutwa ucinać takim amatorom kwasnych jablek!
Znam przypadek nakręconej kradzieży rowerów z klatki. Film w jakośći HD i z dźwiękiem. Właściciel zgłosił kradzież na Policji,ale powiedzieli,że film nie jest materiałem dowodowym. Paranoja. Koleś wycofał sprawę. powiedział przy wyjściu: Kto syzbszy, ja czy wy go znajdziecie?? Znalazł kolesia po 24 H i opublikowaniu filmu na FB. Policja także go znalazła, jak zgłosił się na pogotowiu
U mnie sprawa wyglądała bardzo podobnie z tym,że życzliwi ludzie donieśli mi gdzie stoi mój motocykl. Sopot jest mała mieściną gdzie wszyscy mieszkańcy się znają. A że w Sopocie został skradziony i tam też czekał cierpliwie na kupca, został dojrzany i rozpoznany przez znajomego pod warstwą koców i innych gadgetów... Wskazałam miejsce w którym na 99% znajdowała się moja Honda. Oczywiście to nie było takie proste ponieważ policja nie miała podstaw aby tak po prostu wejść na czyjąś posesję. chodziliśmy więc przez godzinę i prosiliśmy okolicznych sąsiadów aby pozwolili nam wejść na swoje ogródki czy do swoich domów aby z górnych pięter dojrzeć czy faktycznie stoi tam coś przypominającego motocykl... Dzięki jednym z nich, z pierwszego pietra domu wolno stojącego policja dojrzała za kanciapą jakiegoś Mietka czy Heńka oponę od moto. Dopiero na tej podstawie mogli oni wtargnąć na posesję. To był mój motocykl. Został przewieziony na parking policyjny skąd mogłam go odebrać po paru dniach. Niestety obraz jaki ujrzałam wywołał tylko łzy. Tylko ja wiedziałam ile czasu i ciężkiej pracy musiałam włożyć aby odłożyć kase na moto. Wszystko połamane, pęknięta rama i dużo by jeszcze wymieniać... Poszłam do sądu na sprawę aby zostać,oskarżycielem posiłkowym i domagać się naprawienia mienia. Co usłyszałam od sędziego: "rozumiem panią, ale ten facet ma pięćdziesiąt parę lat, jest wielokrotnie karany dobrowolnie poddaje się karze. Nie ma nic zarejestrowanego na siebie. Żadnego majątku, nie pracuje i nie będzie pracował. I tak nie dojdzie pani swoich praw..." Ręce opadają...
A ja myślę że zabrakło Wam znajomego prokuratora, któremu zależałoby na wsadzeniu gościa. Po prostu Wy mieliście interes w znalezieniu motocykla i go znaleźliście. A policja i prokuratura nie miała interesu w udawadnianiu złodziejowi, że ukradł. Z tego co piszesz, koleś jeździ ma moto - napisz który to, może ktoś go zna ?
Maciek R6 R6 Ty tak z ironią jak rozumiem :)? Nawet policja powiedziała, że wie, że to ta osoba, która na zeznaniach mówiła bezpośrednio "Przecież mi tego nie udowodnicie bo nie macie dowodów". Swoją drogą tą właśnie osobę widziano na tym motocyklu w kilku miejscach. Zbieżność? Nie sądzę. Pomijam już fakt, że ta osoba ukradła, a w zasadzie jak to powiedziała "przywłaszczyła" kilka innych, już nie moich rzeczy.
Przecież to nóż się w kieszeni otwiera!
Nie wiem, czy po odbiór swojego motocykla nie przyjechał bym z bejzbolem i bardzo przekonująco tłukł do .... główki tego pasera/ złodzieja (jak go zwał) jakie są jego prawa.
Tylko od czego w takim razie mamy policję? Może rozwiązać tą organizację - jaka to będzie oszczędność dla budżetu Państwa?
Historia typowo polska . Bardzo przyjemnie , że po zaangażowaniu "X" osób sprzęt się odnalazł.
Moja historia była podoba z tym, ze odkupiłem od "nowego" właściciela mój sprzęt. Naturalnie poinformowałem policję przed odkupieniem ale usłyszałem słodkie " nic nie możemy poradzić, w świetle prawa motocykl należy do pana X" Straciłem kilka tysięcy aby odzyskać motocykl.
Rzecz działa się w 2009 roku. Motocykl który mi ukradziono to Yamaha R1 z 2008r. - Dość świeży Jak na tamtą chwilę. charakterystyczny ponieważ sprowadzony z Francji z fakturą francuskiej flagi po lewej stronie baku.
Wniosek: Warto brać sprawy swoje ręce, a policje odstawić na bok. Procedury są zbyt banalne aby mogły w jakikolwiek pomóc.
Pozdrawiam i życzę udanych powrotów Waszych sprzętów
Może podacie imię i nazwisko tego niesczęśliwca, któremu podrzucono drugi kradziony motocykl na miejsce parkingowe w garażu i którego wrobiono w sprzedaż pierwszego motocykla? Cóż za biedaczysko - nie tylko ktoś wykiwał go i wplątał w sprzedaż pierwszego kradzionego motocykla, to jeszcze chciał go dobić podrzucając mu w garażu drugi ze skradzonych sprzętów. Gość jest niewinny. Ja w to bardzo wierzę. Ktoś się na nim uwziął. Dobrze, że mamy stróżów prawa, którzy dbają o to, aby niewinni wrabiani ludzie nie zostali niesprawiedliwie ukarani.
Archiwum
- kwiecień 2014
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- czerwiec 2012
- kwiecień 2012
- luty 2012
- grudzień 2011
- wrzesień 2011
- lipiec 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (76)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)