Znam MOK-a od tysiąca lat.
Zawsze miał niezwykły talent do 2 kółek. Kiedyś jeździliśmy w grupie 5-6 moto i zabawa polegała na tym, któ pierwszy dojedzie do wyznaczonego celu po mazurskich krętych drogach. Zwycięzcą był zawsze MOK lub ja. Kiedyś zamieniliśmy się na motocykle i spróbowaliśmy sił. Dodam, że mój był nowy a MOK-a po lekkich przeróbkach....
Tym razem dojechałem na końcu peletonu a MOK na moim sprzęcie oczywiście był 1-wszy.
Wtedy zrozumiałem, że do Mistrza dzielą mnie lata świetlne.
Szacun Tomek !!

Pozdro, Paweł S.